Kategorie:
Jeszcze przed 28 listopada o komecie ISON mówiło się jako potencjalnej komecie stulecia. Zapowiadał się wielki spektakl a wyszło tak, że mamy kolejne rozczarowanie, tak jak w przypadku komety Kohoutka w 1973 roku, a nawet większe, bo wtedy coś zobaczyli przynajmniej astronauci ze stacji kosmicznej Skylab-3, a teraz właściwie nikt.
Wygląda na to, że po ISON nic nie zostało. Fakt faktem zdjęcia z koronagrafów słonecznych wskazywały na daleko idącą dekompozycję jądra komety, ale biorąc pod uwagę fakt, że C/2012 S1 ISON była kometą o przynajmniej dwukilometrowym jądrze, to wydaje się dość zaskakujące, że nic z niego nie zostało.
Kometa ISON na kilka godzin przed peryhelium - Źródło: NASA/SOHO
Kosmiczny teleskop Hubble'a dwukrotnie skierowany został tam gdzie powinna być kometa, lub to, co po niej pozostało i za każdym razem nie zobaczył tam niczego, czego się spodziewano. Specjaliści spekulują, że przelot w okolicy Słońca spowodował zniszczenie jądra i jego skruszenie we fragmenty tak małe, że nawet teleskop Hubble'a nie jest w stanie ich zobaczyć.
Fotografie wykonane przez HST, nie widać komety ISON - źródło: NASA/HST
To, że nie zaobserwowano lecących fragmentów, ani zauważalnego obłoku po komecie ISON jest dosyć zaskakujące i astronomowie nie dadzą głowy, że może jest gdzieś indziej i po prostu szukali tych pozostałości nie tam gdzie trzeba. Faktem jest jednak, że po peryhelium wieści o komecie ISON ucięły się i nic nie wskazuje na to, żeby udało się dopisać w annałach astronomicznych dalszy ciąg jej wędrówki.
Zdjęcie, klatka A, wykonane przez HST, nie widać komety ISON - źródło: NASA/HST
Zdjęcie, klatka B, wykonane przez HST, nie widać komety ISON - źródło: NASA/HST
Komentarze