Październik 2020

"Mega-konstelacje" satelitów mogą sparaliżować pracę radioteleskopów

Floty satelitów orbitujących wokół Ziemi znacznie utrudniają obserwacje astronomiczne w zakresie optycznym. Wiele wskazuje na to, że wkrótce zaczną one również zakłócać pracę największego radioteleskopu na Ziemi.



Budowa długo oczekiwanego interferometru radiowego SKA (Square Kilometer Array) powinna rozpocząć się w przyszłym roku w RPA i Australii. Instrument składający się z setek anten oddalonych od siebie o tysiące kilometrów. Przyrząd będzie w stanie prowadzić obserwacje radiowe z niespotykaną dotąd rozdzielczością. Pierwsza obserwacja za jego pośrednictwem, będzie miała miejsce w 2027 roku, ale astronomowie biorący udział w projekcie już teraz biją na alarm. Na stronie internetowej SKA opublikowano oficjalny komunikat od naukowców wzywający do ścisłej regulacji „mega-flotylli” satelitów, które firmy takie jak SpaceX szybko rozmieszczają w kosmosie. 



Odbicia światła z satelitów już teraz zaczynają zakłócać obserwacje astronomiczne w zakresie widzialnym.Pod naciskiem środowiska naukowego, naukowcy z projektu Starlink podjęli pewne kroki w celu zmniejszenia „zanieczyszczenia świetlnego” nieba. Satelity są pokrywane specjalną powłoką, instalowane są dodatkowe elementy zmniejszające odblask. Jednak w zasięgu radiowym, wszystko to mija się z celem. Anteny SKA są zlokalizowane w odległych obszarach, aby zmniejszyć hałas radiowy. Sęk w tym, że satelity z konstelacji Starlink używają do transmisji danych znacznej części zakresu od 10,7 do 12,7 GHz - jednego z siedmiu, w których SKA musi monitorować. To on pozwala rozpoznać obecność w odległej przestrzeni wielu ważnych substancji, w tym wody i materii organicznej.



Astronomowie uczestniczący w projekcie obliczyli, że konstelacja 6400 satelitów zmniejszy czułość instrumentów w tym zakresie nawet o 70 procent. Jeśli liczba takich pojazdów operujących na orbicie przekroczy 100 tysięcy zakres ważny dla nauki stanie się zupełnie bezużyteczny. Zdaniem naukowców w problem powinien być zaangażowany Międzynarodowy Związek Telekomunikacyjny (ITU), działający w ramach ONZ i regulujący wykorzystanie częstotliwości radiowych.  Jednym z rozwiązań tego problemu może być wprowadzenie wymagań dla satelitów, aby wyłączały nadajniki podczas przelotu nad odległymi obszarami, na których prowadzone są obserwacje astronomiczne, lub aby zmienić ich zakres częstotliwości.

 

Zdaniem dyrektora American National Radio Astronomy Observatory (NRAO) Tony'ego Beasleya, w tej sprawie trwają już konsultacje ze SpaceX, a eksperymenty powinny zostać przeprowadzone za rok lub dwa. Astronomowie wzywają jednak, aby nie polegać na dobrej woli biznesu i zwracać się bezpośrednio do rządów i ONZ. Być może w przyszłym roku ONZ rzeczywiście przeprowadzi dyskusje na temat ochrony astronomii optycznej i radiowej przed przyszłymi „mega-flotyllami” jednak jak narazie nic na to nie wskazuje.

 

Dodaj komentarz

Aż 10 asteroid przeleciało w odległości mniejszej niż księżycowa w ciągu zaledwie 10 dni

Od 12 do 18 października 2020 roku odkryto aż 10 nowo odkrytych asteroid, które przeleciały obok Ziemi w odległości mniejszej niż średni dystans do Księzyca. Oznacza to znaczny wzrost wykrywalności i przelotów asteroid w niewielkiej odległości od Ziemi, do czego doszło w relatywnie krótkim czasie. 

Od 15 do 18 października wykryto 9 nowo odkrytych przelotów asteroid. W ciągu najbliższych dni dołączy do nich kolejne 5 nowo odkrytych asteroid, które według obliczeń równiez miną nas bliżej niż znajduje się Księżyc.

 

Wiadomo obecnie o 84 znanych asteroidach, które przeleciały lub przelecą wokół Ziemi w odległości mniejszej niż księżycowa od początku roku. Rok 2020 pobił już pod tym względem rok 2019 i to 7 takich asteroid, co jest rekordem .Poniżej znajduje się lista 10 ostatnio odkrytych przelotów na tak niewielkim dystansie w pobliżu od 12 do 21 października w porządku chronologicznym.

  • 2020 TS1 - 12 października
  • 2020 TD7  - 13 października
  • 2020 TK7  - 14 października
  • 2020 UE  - 15 października
  • 2020 TG6  - 17 października
  • 2020 TE6  - 18 października
  • 2020 UX  - 19 października
  • 2020 TF6  - 19 października
  • 2020 UA  - 21 października
  • 2020 UY  - 21 października

 

 

Dodaj komentarz

Astronomowie amatorzy odkryli pięć gigantycznych galaktyk radiowych

Z pomocą astronomów amatorów, naukowcy odkryli pięć nowych gigantycznych radiogalaktyk. Są to obiekty o rozmiarze od 2,3 do 2,6 miliona lat świetlnych. Gigantyczne galaktyki radiowe mają ogromne znaczenie dla badania powstawania i ewolucji źródeł radiowych.



Gigantyczne galaktyki radiowe to radiogalaktyki o całkowitej przewidywanej długości liniowej przekraczającej 2,28 miliona lat świetlnych. W nowej pracy, zespół kierowany przez Hongminga Tanga z Uniwersytetu w Manchesterze donosi o pięciu wcześniej nieznanych gigantycznych galaktykach radiowych.

Natrafiono na nie, dzięki bazie danych Data Release 1. Mowa tu o amatorskim projekcie astronomicznego Radio Galaxy Zoo. Baza danych DR1 jest katalogiem radiogalaktyk z ręcznymi odsyłaczami, opracowanym przez ponad 12 000 ochotników. Nowo odkryte gigantyczne galaktyki radiowe zostały oznaczone odpowiednio J0941 + 3126, J1331 + 2557, J1402 + 2442, J1421 + 1016 i J1646 + 3627. Wszystkie mają stosunkowo wysoką jasność w zakresie radiowym. Szacuje się, że są prawdopodobnie galaktykami eliptycznymi lub przejściowymi galaktykami dyskowymi.

 

Te odkrycia zmotywowały zespół Tanga do dokładniejszego zbadania najjaśniejszych galaktyk w różnych gromadach. Zgodnie z wynikami przeprowadzonych prac, naukowcy podają że 13 znanych wcześniej gigantycznych galaktyk radiowych, można zaklasyfikować jako kandydatów do roli najjaśniejszych galaktyk w gromadach. Nie wykluczone, że dzięki pomocy amatorów astronomii, dalsze odkrycia w tym zakresie nadejdą już wkrótce.

 

Dodaj komentarz

Nad Puerto Rico eksplodował meteor

Towarzystwo Astronomii Karaibów (SAC) poinformowało o eksplozji meteorytu nad Puerto Rico. Do zdarzenia doszło w okolicach 17 października i już wtedy, w sieci pojawiły się nagrania wykonane przez świadków tego incydentu.

Filmy wyraźnie uwieczniają moment gdy obiekt spłonął w atmosferze, przekształcając się w olbrzymią niebieską kulę ognia. Specjaliści z SAC szacują, iż kosmiczna skała mierzyła zaledwie kilka metrów średnicy. Nie było to więc szczególnie niebezpieczne wydarzenie, a jedynie pomniejszy incydent który faktycznie wyglądał spektakularnie.

 

 

Dodaj komentarz

Sieć neuronowa stworzyła największą trójwymiarową mapę gwiazd, galaktyk i kwazarów

Astronomie z Instytutu Astronomii Uniwersytetu Hawajskiego stworzyli najbardziej wszechstronny trójwymiarowy katalog z obrazami gwiazd, galaktyk i kwazarów. Najnowsze osiągnięcie nie byłoby możliwe bez wykorzystania sieci neuronowej.

 

W 2016 roku, zespół astronomów opublikował katalog zawierający w sumie 3 miliardy ciał niebieskich, który powstał dzięki programowi Pan-STARRS1. Jest to największy na świecie głęboki, wielobarwny przegląd optyczny, który obejmuje aż 75% nieba. Głównym celem naukowców było scharakteryzowanie obiektów z tego katalogu oraz utworzenie trójwymiarowej mapy galaktyk. Jednak analiza tak wielkiej bazy danych o rozmiarze 2 petabajtów byłaby dla ludzi ogromnym wyzwaniem.

 

Aby ułatwić sobie zadanie, badacze użyli sieci neuronowej. Najpierw wyszkolono ją do rozróżniania klas ciał niebieskich, dostarczając jej publicznie dostępnych pomiarów spektroskopowych, które zawierają dane niemal czterech milionów źródeł światła. Następnie wykorzystano ją do analizy wspomnianego wcześniej katalogu.

Wytrenowana w ten sposób sieć neuronowa uzyskała ogólną dokładność klasyfikacji na poziomie 98,1% dla galaktyk, 97,8% dla gwiazd i 96,6% dla kwazarów. Sztuczna inteligencja oszacowała również odległości galaktyk z dokładnością niemal 3%. Dzięki niej, astronomowie stworzyli największy na świecie trójwymiarowy katalog astronomicznego obrazowania gwiazd, galaktyk i kwazarów o rozmiarze 300 gigabajtów.

 

Już wstępna wersja tego katalogu pozwoliła między innymi wyjaśnić istnienie tzw. Zimnej Plamy – gigantycznej pustki w przestrzeni kosmicznej o średnicy około 1 miliarda lat świetlnych, która na niebie znajduje się w okolicy konstelacji Oriona i Erydanu. Dokładniejszy i jeszcze większy katalog będzie stanowił punkt wyjścia dla wielu przyszłych odkryć. Astronomowie zamierzają w dalszym ciągu korzystać z sieci neuronowych, aby pozyskać jeszcze więcej informacji o obiektach w pobliżu Ziemi, w Układzie Słonecznym, galaktyce i Wszechświecie.

 

Dodaj komentarz

Zjednoczone Emiraty Arabskie wyślą swój pierwszy łazik na Księżyc

Zjednoczone Emiraty Arabskie ujawniły swoje ambitne plany, zakładające wysłanie łazika na Księżyc najpóźniej w 2024 roku. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, będzie to pierwsza udana arabska misja na naszego naturalnego satelitę. Będzie to również wstęp dla przyszłej misji utworzenia marsjańskiej kolonii.

 

Zjednoczone Emiraty Arabskie chcą zbudować łazik Rashid, korzystając wyłącznie z krajowych technologii bez udziału innych państw. Projekt łazika zostanie ukończony w przyszłym roku. W 2022 roku rozpocznie się budowa urządzenia, testy zaplanowano na rok 2023, natomiast w 2024 roku powinien zostać wysłany na Księżyc.

 

Jeśli plan zostanie zrealizowany pomyślnie, Zjednoczone Emiraty Arabskie będą czwartym państwem na świecie, tuż obok Chin, Stanów Zjednoczonych i Związku Radzieckiego, które zdołają wysłać swojego łazika na Srebrny Glob. Głównym celem tej misji jest zbadanie gleby księżycowej oraz właściwości termicznych powierzchni Księżyca. Będzie to także doskonała okazja do przetestowania materiałów i technologii mobilności. Pozyskane dane pozwolą ulepszyć sprzęt i zorganizować kolejne misje kosmiczne.

Zjednoczone Emiraty Arabskie chcą zrealizować liczne programy eksploracji kosmosu. W lipcu 2020 roku, w kierunku Marsa wystrzelono sondę Al-Amal, która już na początku 2021 roku powinna znaleźć się na orbicie planety. Głównym celem tej misji jest zbadanie atmosfery oraz zmian temperatury Czerwonej Planety.

 

Obie misje kosmiczne mają bardzo ważne znaczenie długoterminowe. Zjednoczone Emiraty Arabskie chcą bowiem własnymi siłami zbadać Marsa i utworzyć tam swoją kolonię. Jednak wygląda na to, że nie będą uczestniczyć w wyścigu z innymi państwami, które chcą tego dokonać możliwie jak najszybciej – ZEA daje sobie czas najpóźniej do 2117 roku.

 

Dodaj komentarz

Odkryto, że Betelgeza znajduje się bliżej Ziemi i jest mniejsza. Czy to zagrozi nam gdy stanie się supernową?

Astrofizycy zmierzyli dokładną odległość do Betelgezy i prędkość obrotu tej gwiazdy. Okazało się, że jego średnica jest o jedną trzecią mniejsza niż przypuszczali naukowcy, a sama gwiazda znajduje się 25 procent bliżej Ziemi. Artykuł opisujący badanie został opublikowany w Astrophysical Journal.

 

Betelgeza jest gwiazdą dobrze widoczną gołym okiem. Na nocnym niebie należy jej szukać w gwiazdozbiorze Oriona.To tak zwany czerwony nadoblrzym. Takie ciała niebieskie mają zwykle krótkie życie. Według astrofizyków Betelgeza ma nie więcej niż dziesięć tysięcy lat istnienia, zanim rozbłyśnie jako supernowa.

 

Rozmiar Betelgeuse zawsze pozostawał tajemnicą. Zgodnie z wcześniejszymi szacunkami jej promień jest w przybliżeniu równy odległości między Słońcem a Jowiszem. Okazało się, że jest jednak o około jedną trzecią mniejszy. Oznacza to, że Betelgeuza znajduje się zaledwie 530 lat świetlnych od nas. Być może właśnie dlatego jest jedną z największych i najjaśniejszych gwiazd na niebie. 

 

Betelgezę widać gołym okiem nie tylko ze względu na niewielką odległość od Ziemi ale też za jej olbrzymią wielkość i masę. Naukowcy uważają, że jest 15-25 razy cięższa od Słońca. Przed tym odkryciem zakładano, że gdyby Betelgeuse znajdowała się w centrum Układu Słonecznego, jej zewnętrzne warstwy dotarłyby mniej więcej do tych samych regionów, w których znajduje się orbita Jowisza.

 

Betelgeza znajduje się na ostatnim etapie ewolucji - w stadium czerwonego nadolbrzyma. Tak właśnie naukowcy nazywają najstarsze gwiazdy, którym prawie wyczerpały się rezerwy wodoru. Na tym etapie gwałtownie się rozszerzają i zaczynają wyrzucać materiał zewnętrznych powłok w przestrzeń. Rezultatem są ogromne chmury pyłu oraz jasne mgławice gazowo-pyłowe.

 

Pod koniec ubiegłego roku jasność Betelgezy zaczęła gwałtownie spadać, zmniejszając się aż o 63% do stycznia tego roku. W połowie wiosny jasność gwiazdy wróciła do poprzednich wartości. Dokładne przyczyny tego zjawiska są nadal nieznane. Naukowcy przypuszczają, że było to związane z uwolnieniem potężnej chmury pyłu. Później Betelgeza doświadczyła innego podobnego epizodu, z powodu którego astronomowie nadal się spierają.

 

Badacze oszacowali promień Betelgezy na około 3,5 jednostki astronomicznej AU., czyli średniej odległości między Słońcem a Ziemią. W skali Układu Słonecznego jest to równoznaczne z tym, że powłoki tej gwiazdy nie przechodziłyby przez orbitę Jowisza, ale przez główny pas asteroid, który znajduje się między Marsem a Jowiszem. Ponadto szacunki te sugerują, że Betelgeuza nie mogła początkowo być bardziej niż 19 razy cięższa od Słońca.

 

Zdaniem naukowców nowe szacunki odległości między Ziemią a Betelgezą nie oznaczają, że eksplozja jej jako supernowej będzie stanowić zagrożenie dla życia na naszej planecie. Naukowcy mają nadzieję, że pomoże to nowoczensje nauce aby zbadać jedno z najbardziej wysokoenergetycznych zdarzeń we Wszechświecie z bliskiej, ale bezpiecznej odległości, ale z jak największą szczegółowością.

 

 

Dodaj komentarz

Po raz pierwszy dokonano bezpośredniej obserwacji planety pozasłonecznej, potwierdzając jej istnienie

Zdecydowana większość egzoplanet w pobliżu odległych obcych gwiazd jest wykrywana z pomocą różnych zaawansowanych technik, które dostarczają pośrednie dowody na ich istnienie. Kandydat na planetę musi zostać przebadany co najmniej dwoma różnymi metodami, aby oficjalnie potwierdzić, że obserwowany obiekt faktycznie jest planetą. Jednak astronomowie z Instytutu Fizyki Pozaziemskiej Maxa Plancka dokonali przełomu, gdyż po raz pierwszy potwierdzili istnienie planety pozasłonecznej dzięki bezpośredniej obserwacji.

 

Najnowsze osiągnięcie nie byłoby możliwe bez specjalnego instrumentu GRAVITY, który znajduje się w obserwatorium VLT w Chile. To właśnie dzięki niemu, zespół astronomów zdołał zaobserwować słaby błysk światła, pochodzący z planety Beta Pictoris c, oddalonej o 63 lata świetlne od Ziemi w gwiazdozbiorze Malarza. Na podstawie tej obserwacji udało się określić jasność i masę egzoplanety.

 

Pomiary prędkości radialnej były wykorzystywane przez astronomów od dziesięcioleci i pozwoliły na wykrycie setek egzoplanet. Jednak nigdy wcześniej nie udało się dokonać bezpośredniej obserwacji jednej z tych planet. Instrument GRAVITY obserwuje światło gwiazdy macierzystej za pomocą wszystkich czterech teleskopów VLT w tym samym czasie i łączy je w wirtualny teleskop. Natomiast dzięki najnowszym danym o prędkości radialnej udało się dokładnie określić ruch orbitalny egzoplanety Beta Pictoris c i przewidzieć jej pozycję.

Źródło: Axel Quetz/MPIA Graphics Department

Jednak układ planetarny Beta Pictoris poddaje w wątpliwość relację masy do jasności. Zgodnie z poprzednimi danymi, odkryta wcześniej egzoplaneta Beta Pictoris b ma masę około 13 razy większą od Jowisza, podczas gdy masa nowo potwierdzonej planety Beta Pictoris c jest większa ośmiokrotnie, ale Beta Pictoris b jest sześć razy jaśniejsza, a zatem powinna mieć znacznie większą masę.

 

Ten i inne problemy mogą zostać rozwiązane dzięki nowemu instrumentowi nowej generacji GRAVITY +, który jest w fazie rozwoju. Będzie to zarazem nowe narzędzie do potwierdzania egzoplanet poprzez bezpośrednie obserwacje.

 

Dodaj komentarz

Naukowcom w końcu udało się zbadać proces wchłaniania gwiazdy przez czarną dziurę

Rzadki rozbłysk światła, wyemitowany przez gwiazdę pochłanianą przez supermasywną czarną dziurę, został zauważony przez naukowców z całego świata. Zjawisko to, znane jako zakłócenia pływowe, jest najbliższym tego rodzaju rozbłyskiem zarejestrowanym kiedykolwiek. Zdaniem astronomów wystąpił on zaledwie 215 milionów lat świetlnych od Ziemi.

 

Do wspomnianego zjawiska dochodzi wówczas, gdy gwiazda znajdzie się zbyt blisko czarnej dziury, a ekstremalne przyciąganie grawitacyjne rozbija ją na cienkie strumienie materii. Podczas tego procesu część materii wpada do czarnej dziury, uwalniając jasny rozbłysk energii, który został wykryty właśnie teraz.

 

Zakłócenia pływowe są rzadkie i nie zawsze łatwe do zbadania, ponieważ znajdują się zwykle za olbrzymią zasłoną pyłu i gruzu. Międzynarodowy zespół naukowców pod kierownictwem Uniwersytetu w Birmingham zdołał jednak zbadać to zdarzenie z niespotykaną dotąd szczegółowością, ponieważ zostało wykryte w krótkim czasie po rozerwaniu gwiazdy.

Korzystając z Very Large Telescope, New Technology Telescope European Southern Observatory, Las Cumbres Observatory oraz Swift Satellite Neila Gehrela, zespół był w stanie monitorować rozbłysk, nazwany AT2019qiz, przez sześć miesięcy, gdy ten stawał się jaśniejszy, aż do momentu jego zaniknięcia. Wyniki badań zostały opublikowane w Monthly Notices of the Royal Astronomical Society.

 

Badania pomagają astronomom lepiej zrozumieć supermasywne czarne dziury i sposób, w jaki materia zachowuje się w otaczających je środowiskach o ekstremalnej grawitacji. Zespół twierdzi, że AT2019qiz może nawet działać jako „kamień z Rosetty” do interpretowania przyszłych obserwacji zakłóceń pływów. To może umożliwić naukowcom wykrywanie coraz słabszych i gwałtowniejszych zakłóceń pływowych, aby rozwiązać dalsze tajemnice fizyki czarnych dziur.

 

 

 

Dodaj komentarz

Naukowcy odkryli nową zagadkę mgławic planetarnych

Astronomowie dostarczyli nowe wyjaśnienie dla bogatej różnorodności kształtów, jakie przybierają mgławice planetarne. Odkrycie jest oparte na wielokrotnych obserwacjach starzejących się gwiazd. Wbrew powszechnemu przekonaniu zespół odkrył, że wiatry gwiezdne nie powinny mieć symetrii sferycznej, a zamiast tego przybierać różne kształty zbliżone do samych mgławic planetarnych.



Umierające gwiazdy puchną się i chłodzą, stając się czerwonymi olbrzymami. Ten proces jest odpowiedzialny za powstawanie tak zwanych wiatrów gwiazdowych. Są to strumienie cząstek wyrzucane z gwiazdy, które w znacznym stopniu przyczyniają się do jej utraty masy. Ze względu na braki danych, astronomowie uważali wcześniej, że intensywność wiatrów gwiazdowych we wszystkich możliwych kierunkach przestrzennych jest w przybliżeniu taka sama. Oznaczało to, że siłą rzeczy muszą one mieć symetrię sferyczną. Jednak jeśli wiatry gwiazdowe, faktycznie zachowywałyby się w ten sposób to skąd bierze się tak bogata różnorodność kształtów mgławic planetarnych?



Pytanie to zadał zespół kierowany przez Leen Decin z Katolickiego Uniwersytetu w Leuven w Belgii. Po przeanalizowaniu ruchu wiatrów gwiazdowych wokół zimnych czerwonych olbrzymów za pomocą obserwatorium radiowego ALMA znajdującego się w Chile, naukowcy zauważyli, że rozkład wiatrów prawie w żadnym przypadku nie był sferycznie symetryczny. Naukowcy zidentyfikowali formy dystrybucji strumieni wiatrów gwiazdowych i stwierdzili, że strumienie te mogą tworzyć struktury dyskowe, spiralne i stożkowe. Kształty tych struktur doprowadziły zespół do przekonania, że ​​nie są one dziełem przypadku. 



Zasugerowano, że przyczyna ich różnorodności leży w interakcji z innymi, małymi gwiazdami. Ponieważ nieregularność rozkładu wiatrów gwiazdowych w kierunkach nie była wcześniej brana pod uwagę w modelowaniu ewolucji gwiazd, nowe wyniki doprowadzą do rewizji szeregu modeli. Oznacza to chociażby, że tempo utraty masy przez umierające gwiazdy, w niektórych modelach może zmieniać się dziesięciokrotnie, jeśli nie bardziej. Wyniki ich badań zostały opublikowane w czasopiśmie Science.

 

Dodaj komentarz

Strony