Listopad 2022

Zapada się jeden region Mgławicy Oriona

Według Stratospheric Observatory for Infrared Astronomy (SOFIA), Welon Oriona – powłoka pyłowo-gazowa znajdująca się za masywną gromadą gwiazd w Mgławicy Oriona – może się zapadać.

Mgławica Oriona zawiera masywną grupę gwiazd zwanych gwiazdami trapezowymi. Zasłona Oriona jest tworzona przez wiatry gwiazdowe wiejące z gwiazd trapezu. Większość gazu w Mgławicy Oriona znajduje się w pobliżu jej ściany, gdzie jest rozrzedzony. Ostatnie obserwacje niemieckim odbiornikiem SOFIA do astronomii terahercowej (GREAT) ujawniły pewne nieoczekiwane cechy welonu Oriona.

 

Jego grubość wynosi około jednego roku świetlnego i rozszerza się w naszym kierunku. Modele 3D Mgławicy Oriona przedstawiają Muszlę Welonu Oriona jako niebieskawy gaz otaczający świecącą czerwono-żółtą mgławicę. Naukowcy wykorzystali SOFIA do znalezienia wybrzuszenia w powłoce, które umożliwiłoby ucieczkę gazów i pyłu z muszli. Modele 3D Mgławicy Oriona przedstawiają Muszlę Welonu Oriona jako niebieskawy gaz otaczający świecącą czerwono-żółtą mgławicę.

Naukowcy wykorzystali SOFIA do znalezienia wybrzuszenia w powłoce, które umożliwiłoby ucieczkę gazów i pyłu z muszli. „Bańka – o średnicy około siedmiu lat świetlnych – powinna być strukturą prawie kulistą, ale znaleźliśmy wybrzuszenie w jej północno-zachodniej części” – wyjaśnił Umit Kawak, badacz w projekcie SOFIA z NASA Ames Research Center w kalifornijskiej Dolinie Krzemowej. autor ostatniego artykułu w czasopiśmie Astronomy & Astrophysics opisującego badania. Ta półka emituje zjonizowany węgiel, zgodnie z obserwacjami SOFIA, które Kavak wykorzystał do określenia jego rozmiaru, struktury i tempa wzrostu, aby uzyskać wgląd w jego pochodzenie i przyszłość.

 

Dodaj komentarz

Astronomowie odkryli, że gwiazda Betelgeza miała inny kolor 2000 lat temu

Czerwony nadolbrzym Betelgeza miał zupełnie inną charakterystykę widmową 2000 lat temu. Artykuł na ten temat został opublikowany w Miesięcznym Zawiadomieniu Królewskiego Towarzystwa Astronomicznego.

 

Betelgeza to ogromna jasna gwiazda w konstelacji Oriona, wyraźnie widoczna gołym okiem. Jej masa przekracza słoneczną 10-20 razy, a jasność - 100 tysięcy razy, a odległość od Ziemi wynosi około 500 lat świetlnych. Obecnie jest obserwowana jako czerwony nadolbrzym i znajduje się na późnym etapie ewolucji masywnych gwiazd.

 

Astronomowie na Uniwersytecie w Jena Friedrich Schiller (Niemcy) i ich koledzy przeanalizowali starożytne zapisy astronomiczne (i astrologiczne), aby dowiedzieć się, jak długo Betelgeuse była w tym stanie. Okazało się, że dwa tysiące lat temu jego kolor był zupełnie inny. Tak więc w 100 r. p.n.e. astronom z dynastii Han Sima Qian nazwał ją żółtą, Syriusz – niebieską, a Antares – czerwoną. Oznacza to, że ludzie mogli wychwycić odcienie koloru gwiazd, a „żółty” nie był wcale metaforą czy niedbale dobranym słowem.

 

Sto lat później, na początku I wieku naszej ery, rzymski astronom Gaius Julius Hyginus pisał o pewnej gwieździe (lub planecie): „[Kolor tej gwiazdy] jest podobny do koloru gwiazdy w prawym ramieniu Oriona. Niektórzy mówią, że ta gwiazda to Saturn." Wiadomo, że Saturn ma jasnożółty odcień i nie zmienił go od tysiącleci.

Jednak w XVIII wieku to się zmieniło, a duński astronom Tycho Brahe odnotował, że Betelgeza była bardziej czerwona niż Aldebaran. Po zapoznaniu się z przybliżoną datą zmiany charakterystyk spektralnych astronomowie byli w stanie wyjaśnić wiek i masę Betelgezy. Według nich jest 14 razy masywniejsza od Słońca, a jej wiek to 14 milionów lat. Gwiazda znajduje się na późnym etapie ewolucji i za około 1,5 miliona lat przejdzie w stan supernowej.

Dodaj komentarz

Astrofizycy zdobyli dowody na to, że Słońce się kurczy

Astrofizycy przekonują, że obserwacje fal sejsmicznych występujących na Słońcu wskazują, że nasza dzienna gwiazda kurczy się gdy dochodzi maksimum jego aktywności w ramach cyklu. Wyliczono, że promień Słońca zmniejsza się nawet o 2 kilometry.





Słońce to największy obiekt w naszym zasięgu. Jego promień wynosi około 700 tysięcy kilometrów. Jednak jak się okazuje nie jest to wartość stała i zmienia się w zależności od aktualnego stanu gwiazdy. Gdy Słońce przechodzi przez szczyt cyklu aktywności, występujący zwykle co 11 lat, następuje niewielki, ale znaczący spadek jego wielkości.

 

Słońce nie ma stabilnej twardej powierzchni jak Ziemia, więc kwestia jego dokładnego rozmiaru nie jest tak prosta jak mogłoby się to wydawać. Obrót wokół osi powoduje, że gwiazda jest nieco spłaszczona na biegunach. Różnica średnicy polarnej i równikowej wynosi około 10 km.





Autorzy tego badania to Alexander Kosovichev z Instytutu Technologii w New Jersey, oraz Jean-Pierre Rozelot z Uniwersytetu w Nicei. Ich wspólne dzieło, w postaci dokumentu opisujacego konkluzje, zostało zaakceptowane do publikacji w prestiżowym The Astrophysical Journal. Jest też już dostępne na stronie internetowej arxiv.org gromadzącej opracowania naukowe.





W nowatorskiej pracy, naukowcy wykorzystali dane na temat fal sejsmicznych, które propagują się w gorącym wnętrzu gwiazdy. Okazuje się, że ch częstotliwość zależy również od wielkości gwiazdy. To pozwoliło na obliczenie średnicy z wielką precyzją. Astrofizycy użyli do tego głównie obserwacji wykonanych przez kosmiczne obserwatoria solarne SOHO i SDO. Okazało się, że zwiększona aktywność magnetyczna zmienia poszczególne warstwy gwiazdy, powodując, że niektóre z nich stają się bardziej skąpe, podczas gdy inne stają się zagęszczone i sprężone.

 

Najbardziej znaczące zmiany wystąpiły na głębokości około 5 tysięcy. Sejsmiczna wielkość Słońca, w czasie jego maksymalnej aktywności, zmniejsza się do 2 kilometrów. Autorzy podkreślają, że wynik ten, co do zasady, nie jest sprzeczny z poprzednimi, uzyskanymi innymi metodami. Precyzyjne określenie promienia Słońca jest nadal niemożliwe, ale asterosejsmologia pozwala zmierzyć inne aspekty związane z wielkością naszej gwiazdy, takie jak jego zmiana w czasie.

 

Dodaj komentarz

Dziewiąta Planeta - jeśli istnieje - nie ma się gdzie ukryć

Ludzkość ma całkiem niezłe wyobrażenie o tym, co znajduje się w naszym Układzie Słonecznym. Wiemy, że między Jowiszem a Saturnem nie ma planety wielkości Marsa ani brązowego karła. Wszystko, co jest duże i dość blisko Słońca, byłoby łatwo dostrzeżone. Ale czy możemy wykluczyć obecność mniejszego, bardziej odległego ciała niebieskiego, takiego jak hipotetyczna Dziewiąta Planeta?

 

Wielu astronomów zastanawiało się nad istnieniem planet, które mogą ukrywać się na obrzeżach naszego Układu Słonecznego. Ten temat był szczególnie istotny w czasach, gdy moc naszych teleskopów była raczej ograniczona. Jednak nowoczesne teleskopy nie znalazły nic poza obiektami wielkości asteroid. Ale orbity tych ciał niebieskich wydawały się być skupione w dziwny sposób, jakby były przyciągane przez większy obiekt. Gdyby to była prawda, dziewiąta planeta miałaby masę w przybliżeniu równą pięciu masom Ziemi i znajdowałaby się w odległości od kilkuset do tysiąca jednostek astronomicznych. Innymi słowy, byłaby na tyle mała i odległa, że ​​trudno byłoby ją zobaczyć przez teleskop.

 

Do poszukiwania dziewiątej planety zespół naukowców wykorzystał dwa teleskopy na podczerwień - orbitalne obserwatorium podczerwieni IRAS (InfraRed Astronomical Satellite) oraz teleskop kosmiczny AKARI. Te dwa przeglądy zostały wykonane w odstępie ponad dwudziestu lat, co dało każdej hipotetycznej planecie wystarczająco dużo czasu, aby przenieść się w nieco inną część nieba. Naukowcy założyli, że wszelkie odległe planety będą dość blisko płaszczyzny równikowej, a następnie sprawdzili dane, zwracając uwagę na potencjalne planety.

 

Co zaskakujące, znaleziono ponad 500 kandydatów. Sądząc po rozkładzie energii ich widm, większość z nich znajdowała się w odległości mniejszej niż 1000 AU. Kiedy naukowcy ręcznie sprawdzili sygnatury w podczerwieni, odkryli, że żaden z nich nie był wystarczająco przekonujący. Większość obiektów zwykle znajdowała się wewnątrz lub w pobliżu słabej zintegrowanej mgławicy przepływowej, znanej również jako chmury cirrus. Są to rozproszone obłoki gazu międzygwiazdowego, które nie są łatwo widoczne w widzialnych długościach fal, ale emitują światło podczerwone.

 

Naukowcy doszli do wniosku, że ci kandydaci to nie planety, ale raczej echa mgławicy. To badanie w dużej mierze wyklucza możliwość istnienia dziewiątej planety.

Dodaj komentarz

Naukowcy wyjaśnili, w jaki sposób Słońce zakończy swój żywot

Naukowcy raczej nie mają wątpliwości, że Słońce zakończy swoje życie za jakieś 10 miliardów lat. Problemem było jednak ustalenie, jak będzie wyglądała śmierć tej gwiazdy. Opracowany model komputerowy rozwiązał tę zagadkę.

 

Słońce posiada około 4,6 miliarda lat. Uważa się, że za 5 miliardów lat przeobrazi się z żółtego karła w czerwonego olbrzyma i pochłonie wszystkie planety skaliste w Układzie Słonecznym, po czym zamieni się białego karła. Naukowcy nie potrafili dotychczas jednoznacznie ustalić, czy wraz ze śmiercią naszej gwiazdy dojdzie do powstania mgławicy planetarnej – obłoku pyłu i gazu. Przypuszczano, że Słońce posiada do tego zbyt małą masę.

 

Międzynarodowy zespół astronomów opracował nowy model komputerowy, który pozwala przewidzieć cykle życia różnych rodzajów gwiazd i określić jasność mgławicy planetarnej w oparciu o ich masę. Badacze ustalili, że Słońce jednak posiada wystarczającą masę, aby skończyć żywot tak jak przypadku 90% gwiazd, czyli będzie w stanie wytworzyć mgławicę planetarną, choć będzie słabo widoczna.

Mgławica Ślimak - źródło: NASA/ESA

Co więcej, nowy model komputerowy rozwiązał problem, nad którym naukowcy głowili się już od 25 lat. Pod koniec zeszłego wieku odkryto, że mgławice planetarne w danej galaktyce mają zawsze taką samą jasność. Międzynarodowy zespół astronomów potwierdził, że na tej podstawie można oszacować odległość od galaktyk, choć dotychczasowe modele temu zaprzeczały.

 

Dodaj komentarz

Uderzenia meteorów zarejestrowane na Marsie utworzyły kratery o szerokości setek metrów

Dwie sondy NASA na Marsie – jedna na powierzchni i jedna na orbicie – zarejestrowały największe uderzenia meteorów i kratery uderzeniowe. Meteoryty utworzyły kratery o średnicy prawie 150 metrów, poinformowali naukowcy w czasopiśmie Science. 

 

Większe z dwóch uderzeń stworzyło bloki lodu wielkości głazów, które mogą pomóc naukowcom znaleźć sposoby na wykorzystanie zasobów naturalnych Marsa przez przyszłych astronautów. 

 

Lądownik InSight zmierzył wstrząsy sejsmiczne, a Mars Reconnaissance Orbiter wykonał zdjęcia powstałych kraterów. Obraz kraterów „byłby już ogromny”, ale dopasowanie go do fal sejsmicznych było dodatkowym atutem, powiedziała Lilia Poselova z Malin Space Science Systems w San Diego i współautorka badania.

Dodaj komentarz

Najpotężniejszy na świecie teleskop słoneczny po raz pierwszy uchwycił chromosferę Słońca

Astronomowie z amerykańskiego National Solar Observatory opublikowali pierwsze zdjęcia z Teleskopu Słonecznego Daniela K. Inouye (DKIST). Znajduje się na Hawajach i jest obecnie najpotężniejszy na świecie.

Teleskop wykonał pierwsze w historii szczegółowe zdjęcie chromosfery Słońca, warstwy atmosferycznej tuż pod powierzchnią. Obejmuje obszar o szerokości 81 000 kilometrów kwadratowych. Chromosfera jest niezwykle trudna do zobaczenia ze względu na jasne światło Słońca. Jej poprzednie ujęcia zostały zrobione podczas zaćmień Słońca, pokazując chromosferę jako jasnoczerwony pierścień wokół ciała gwiazdy.

 

Teleskop DKIST zdołał ominąć tę przeszkodę. Dzięki zwierciadłu mierzącemu cztery metry zbiera więcej światła słonecznego niż wszystkie inne teleskopy. Dzięki temu był w stanie wykonać najczystsze zdjęcia gwiazdy w najwyższej rozdzielczości – 18 kilometrów na piksel.

 

Obrazy przedstawiają fragmenty wrzącej plazmy, podobne do mozaiki. Wielkość najmniejszego z nich sięga 30 kilometrów. Jaśniejsze obszary odpowiadają najgorętszym obszarom, ciemne oznaczają schłodzoną plazmę, która stopniowo opada w kierunku środka gwiazdy.

 

Prace nad stworzeniem teleskopu trwały około 25 lat. Został zainaugurowany 31 sierpnia 2022 r. w obecności członków społeczności naukowej i rdzennych mieszkańców Hawajów.

Dodaj komentarz

Znaleziono dwie nowe skaliste planety o klimacie zbliżonym do ziemskiego

Międzynarodowy zespół astronomów, kierowany przez naukowców z Uniwersytetu w Birmingham, ogłosił odkrycie dwóch nowych planet skalistych o klimacie umiarkowanym zbliżonym do Ziemi. Wyniki obserwacji opublikowano w Astronomy & Astrophysics.

 

Znalezione obiekty krążą wokół LP 890-9, małej zimnej gwiazdy znajdującej się około 100 lat świetlnych od Ziemi. Wewnętrzna planeta układu, zwana LP 890-9b, jest około 30 procent większa od Ziemi i okrąża swoją gwiazdę macierzystą w zaledwie 2,7 ziemskiego dnia.

 

Początkowo została zauważona przez satelitę Transiting Exoplanet Survey Satellite (TESS) NASA jako kandydatka na planetę, a później potwierdzona przez teleskopy SPECULOOS. To właśnie umożliwiło odnalezienie również drugiej planety LP 890-9c. Jest podobny pod względem wielkości do pierwszego (około 40 procent większy niż Ziemia), ale ma okres orbitalny około 8,5 dnia. W przyszłości eksperci chcą badać jego atmosferę za pomocą teleskopu Jamesa Webba.

 

W sierpniu 2022 roku astronomowie byli w stanie po raz pierwszy udowodnić obecność dwutlenku węgla w atmosferze egzoplanety dzięki teleskopowi Webb Space Telescope (JWST).

Dodaj komentarz