luty 2023

Laboratorium odtworzyło wybuch supernowej, która stworzyła Słońce

Naukowcy z Instytutu Politechnicznego w Paryżu we Francji przeprowadzili eksperyment odtwarzający w laboratorium narodziny Układu Słonecznego, którego aktywna formacja rozpoczęła się po wybuchu supernowej.

Wiadomo, że „cegiełki” dla ciał kosmicznych zawarte są w obłokach molekularnych. Mogą jednak pozostawać w stanie uśpienia przez miliony lat, dopóki nie nastąpi jakieś katalityczne zdarzenie. Według naukowców, w starożytności przyszły układ słoneczny był podobnym obłokiem. Ale wtedy najbliższa gigantyczna gwiazda eksplodowała i wysłała fale uderzeniowe cząstek o wysokiej energii do otaczającej przestrzeni.

 

Po dotarciu do obłoku fale spowodowały rotację pyłu i gazu wokół gęstego obszaru w jego centrum - protogwiazdy. W rezultacie cząstki zaczęły tworzyć nowe planety. W przeciwnym razie zostałyby cofnięte do powstającego Słońca i przyczyniłyby się do powstania większej gwiazdy.

 

Ale to tylko teoria. Astronomowie wciąż nie wiedzą na pewno, jak zachodzi formowanie się nowych układów gwiezdnych. Nie byli jeszcze w stanie zaobserwować podobnego zdarzenia w kosmosie. Nie byli również w stanie odtworzyć go za pomocą modelowania matematycznego, ponieważ system nie jest w stanie analizować złożonej interakcji między chmurami a pozostałościami po supernowych. Dlatego autorzy nowej pracy naukowej postanowili zastosować inne podejście – eksperyment w laboratorium.

 

Naukowcy wykorzystali kulę styropianową do przedstawienia gęstego obszaru wewnątrz obłoku molekularnego oraz potężny laser, który wysyłał falę uderzeniową. Fala przeszła przez komorę gazową i dotarła do kuli. Proces rejestrowano za pomocą promieni rentgenowskich.

 

Astrofizycy postawili hipotezę, że fala uderzeniowa spowodowałaby zapadnięcie się balonu, co przyspieszyłoby powstawanie gwiazd w warunkach kosmicznych. Ale, jak pokazał eksperyment, część materiału w kulce została ściśnięta, a część rozciągnięta, co zmieniło jej średnią gęstość.

 

Badacze zauważyli, że planują przeprowadzić szereg dodatkowych eksperymentów w oparciu o nowe dane. Zamierzają więc dokładniej mierzyć skompresowany materiał, a także uwzględniać wpływ promieniowania, pola magnetycznego i turbulencji na proces powstawania gwiazd. Ten eksperyment otwiera nową i obiecującą drogę dla astrofizyki laboratoryjnej.

Dodaj komentarz

Naukowcy szacują grubość pokrywy lodowej na Enceladusie

Księżyc Saturna Enceladus jest uważany za jedno z najbardziej odpowiednich miejsc do rozwoju życia w całym Układzie Słonecznym. Pod jego lodową powierzchnią znajduje się ocean słonej ciekłej wody, która od czasu do czasu wypływa na powierzchnię w postaci gejzerów tryskających z głębokich pęknięć. Emisje te zawierają azot, metan, dwutlenek węgla, a nawet prymitywne związki organiczne.

 

Enceladus to księżyc Saturna, który został odkryty w 1789 roku przez Williama Herschela. Jest to mały księżyc o średnicy tylko ok. 500 km i masie ok. 1% masy księżyca Europa. Enceladus jest jednym z najciekawszych i najlepiej poznanych księżyców w Układzie Słonecznym. W 2005 roku sonda Cassini NASA odkryła, że Enceladus jest w stanie wyrzucać gejzery z lodowymi cząsteczkami z jego biegunów. Te gejzery sugerują, że Enceladus ma aktywne geologicznie podłoże, co oznacza, że może posiadać ciepłe jądro i być w stanie utrzymywać wodę w stanie ciekłym.

 

Badania przeprowadzone przez sondę Cassini potwierdziły, że Enceladus ma gejzery, które wyrzucają wodę wodną i składniki organiczne, co sugeruje, że może posiadać warunki sprzyjające życiu. W 2020 roku NASA zatwierdziła misję Enceladus Life Finder (ELF) która ma zbadać czy na tym księżycu istnieje lub istniało życie. Misja ta ma być wykonana przez sondę Europa Clipper.

 

Enceladus jest również interesujący ze względu na swoją geologię, jego powierzchnia jest pokryta lodowymi krajobrazami, w tym kraterem i kanionami, co sugeruje, że księżyc jest nadal geologicznie aktywny.

 

Niestety, nadal trudno jest dotrzeć do tego podlodowego oceanu i zobaczyć go bezpośrednio. Aby to zrobić, będzie trzeba nie tylko dostać się na Enceladusa, ale także przebić się przez skorupę lodową, której grubość może sięgać 20-25 kilometrów. Nic dziwnego, że naukowcy proponują ustalenie obecności życia bez lądowania na satelicie, analizując emitowane przez niego gazy. Zejście i pracę na powierzchni dodatkowo komplikuje luźny śnieg, który pokrywa Enceladusa.

 

Emisje z lokalnych gejzerów częściowo lecą w kosmos i uzupełniają jeden z pierścieni Saturna. Jednak większość tej materii wraca na powierzchnię, gromadząc się na niej. Bezpieczeństwo lądowania na Enceladusie zależy od głębokości i gęstości tej warstwy. Takie prace przeprowadzili niedawno amerykańscy naukowcy, których artykuł ukazał się w czasopiśmie Icarus.

 

 

Łańcuchy wybojów na różnych częściach Układu Słonecznego / Emily Martin

Emily Martin i jej współpracownicy zwrócili uwagę na jedną z cech powierzchni Enceladusa, liczne łańcuchy dziur. Podobne systemy są znane na innych ciałach niebieskich, w tym na Marsie i Ziemi. Powstają w wyniku zapadania się luźnej gleby, śniegu lub innego materiału w ukryte pod nim puste przestrzenie.

 

Średnica, nachylenie zboczy i inne szczegóły geometrii takich dołów zależą od grubości i gęstości luźnej warstwy. Po zbadaniu powstawania łańcuchów kolein na Islandii naukowcy porównali wyniki z tym, co można zaobserwować na Enceladusie. W rezultacie doszli do wniosku, że grubość pokrywy śnieżnej na jej powierzchni sięga setek metrów, w niektórych miejscach nawet do 700 metrów.

 

Naukowcy obliczyli, że dla nagromadzenia się takiej warstwy gejzery musiałyby działać z taką samą siłą jak teraz przez 4,5 miliarda lat - tak długo, jak istnieje satelita. Trudno w to uwierzyć, dlatego autorzy uważają, że Enceladus był bardziej aktywny w przeszłości niż obecnie.

 

Dodaj komentarz

Planeta w strefie zamieszkania została odkryta "zaledwie" 33 lata świetlne od Ziemi

Międzynarodowy zespół astronomów korzystający ze spektrografu Echelle odkrył wcześniej nieznany obcy świat. Nowa egzoplaneta krąży wokół najbliższego karła klasy M i znajduje się stosunkowo blisko Ziemi.

 

 

Odkrycie zostało opisane w artykule opublikowanym na stronie preprintów arXiv.org, a Phys.org krótko mówi o badaniu. Nowy świat odkryto za pomocą instrumentu zamontowanego na ESPRESSO, tak zwanym najnowocześniejszym ultrastabilnym spektrografie o wysokiej rozdzielczości, który jest częścią Bardzo Dużego Teleskopu VLT w Chile.

 

Dokładność tego instrumentu pozwala na wykrywanie podobnych do Ziemi planet krążących wokół gwiazd podobnych do Słońca. W tym przypadku zespół astronomów kierowany przez Leah F. Sartori ze Szwajcarskiego Federalnego Instytutu Technologii w Zurychu wykorzystał ESPRESSO do poszukiwania planet wokół pobliskich gwiazd.

 

W szczególności badania dotyczyły obiektu L 363-38, karła klasy M znajdującego się w odległości około 33,3 lat świetlnych od Ziemi. Obserwacje trwały prawie półtora roku. W rezultacie odkryto nową planetę, oznaczoną L 363-38 b. Według naukowców jego masa wynosi około 4,67 mas Ziemi, a jej promień szacuje się na 1,55 do 2,75 promienia Ziemi.

 

"Egzoplaneta krąży wokół swojej gwiazdy macierzystej co 8,78 dnia w odległości około 0,048 jednostek astronomicznych od niej, czyli na skraju strefy ekosferalnej" - piszą naukowcy. "Wyliczono temperaturę równowagi L 363-38 b mieć około 56 stopni Celsjusza”.

 

Gwiazda macierzysta L 363-38, której wiek szacuje się na osiem miliardów lat, ma promień około 0,274 promieni słonecznych i masę około 0,21 masy Słońca. Zmierzona efektywna temperatura tej gwiazdy wynosiła 2855 stopni Celsjusza. Astronomowie sugerują, że inne planety, jeszcze nam nieznane, mogą również krążyć wokół niego.

Dodaj komentarz

Koreańska sonda księżycowa „Danuri” otrzymała najbardziej szczegółowy obraz krateru wiecznego cienia

Kamera ShadowCam zamontowana na sondzie księżycowej Danuri uchwyciła najbardziej szczegółowy jak dotąd obraz wnętrza księżycowego krateru wiecznej nocy. Instrument obserwował część ściany i dna krateru Shackletona, znajdującego się na południowym biegunie księżyca, który może zawierać osady lodu wodnego, zgodnie ze stroną internetową projektu.

 

ShadowCam została opracowana przez NASA dla sondy Danuri, pierwszego lądownika księżycowego Korei Południowej. Jest to kamera teleskopowa systemu Ritchey-Chrétien o średnicy zwierciadła głównego 195 milimetrów, wyposażona w pasywny system chłodzenia i lekką osłonę. Kamera jest w stanie rejestrować obrazy z rozdzielczością 1,7 metra na piksel i jest ponad dwieście razy bardziej czuła niż wąskokątna Lunar Reconnaissance Orbiter Camera.



ShadowCam Device

NASA, KARI, SESE

Taka charakterystyka instrumentu pozwoli mu uzyskać najbardziej szczegółowe jak dotąd zdjęcia kraterów wiecznej nocy, które znajdują się w pobliżu biegunów Księżyca. Ich wnętrza nigdy nie są oświetlane przez Słońce, co sprawia, że ​​kratery są zimnymi pułapkami zdolnymi do utrzymywania lodu wodnego i innych substancji lotnych w stanie zamrożenia przez długi czas. Dane, które otrzyma ShadowCam, pomogą naukowcom oszacować rozmieszczenie i objętość lodu wodnego w kraterach polarnych, co jest niezbędne dla przyszłych misji załogowych na Księżyc.

Pod koniec grudnia 2022 roku Danuri wszedł na roboczą kołową orbitę polarną wokół Księżyca na wysokości około 100 kilometrów, a 9 stycznia 2023 roku NASA zaprezentowała pierwszy obraz ShadowCam. Uderzył w niego fragment krateru Shackletona o średnicy 21 kilometrów, znajdującego się na południowym biegunie księżyca. Obraz ma 2040 metrów szerokości i pokazuje stromą ścianę boczną krateru, dno pokryte kraterami oraz tor z pięciometrowego głazu, który stoczył się na dno.

Dodaj komentarz

Liczba widocznych gwiazd na niebie może zmniejszyć się 2,5-krotnie w ciągu najbliższych 18 lat

Naukowcy z NOIRLab NSF w ramach programu Globe at Night stwierdzili, że zanieczyszczenie światłem, które pozbawiło około 30% ludzi na całym świecie możliwości obserwacji gwiazd w nocy, rośnie o około 7-10% rocznie. Badanie zostało opublikowane w czasopiśmie Science.

 

Specjaliści zbierają dane dotyczące widoczności gwiazd od 2011 roku. Każdy może przesyłać obserwacje za pośrednictwem aplikacji internetowej Globe at Night. Naukowcy przeanalizowali ponad 50 tysięcy obserwacji, które zostały zebrane w latach 2011-2022 w Europie i Ameryce Północnej. Po wykluczeniu czynników, które mogą wpływać na widoczność (zachmurzenie i światło księżyca), naukowcy odkryli, że jasność nocnego nieba wzrosła o 9,6% rocznie w ciągu ostatniej dekady. To znacznie więcej niż globalny wzrost jasności powierzchni, który wynosił około 2% rocznie.

 

Przy takim tempie zmian dziecko urodzone w miejscu, w którym widocznych jest 250 gwiazd, do 18 roku życia będzie w stanie zobaczyć tylko około 100.

Zmiana jasności nieba w czasie nie była wcześniej mierzona w skali globalnej. Chociaż można to zmierzyć za pomocą satelitów, jedyne nowoczesne czujniki, które monitorują całą Ziemię, nie mają wystarczającej dokładności ani czułości. Co więcej, sztuczna jasność, zgodnie z danymi satelitarnymi, nieco spadła zarówno w Europie, jak iw Ameryce Północnej.

 

Zanieczyszczenie światłem jest dobrze znanym problemem, który ma wiele zgubnych konsekwencji nie tylko dla praktyki astronomicznej. Zaburza również zegar biologiczny i prowadzi do utraty dziedzictwa kulturowego. Ludzie na przestrzeni dziejów mieli dostęp do obserwacji rozgwieżdżonego nieba, co znajduje odzwierciedlenie w mitach i budowlach tworzonych na wzór ciał niebieskich. Wyniki naukowców pokazały możliwość wykorzystania w analizie „nauk obywatelskich”, czyli wykorzystania danych zebranych przez zwykłych ludzi.

Dodaj komentarz

Astronomowie zauważyli, że część warkocza komety lecącej w kierunku Ziemi odpadła

Warkocz lecącej w kierunku Ziemi zielonej komety C/2022 E3 został częściowo oderwany. Zdjęcie potwierdzające co się zdarzyło zostało opublikowane przez astrofotografa Michaela Jaegera.

 

 

Zdjęcie wykonano 17 stycznia w Bawarii bezlusterkowcem Nikon Z50 i obiektywem Leica-Apo-Telyt. Pokazuje ono, że ogon komety wydaje się rozerwać i utracić widoczną integralność. 

 

Jest to najprawdopodobniej spowodowane zmianą pogody kosmicznej i pojawieniem się silnego wiatru słonecznego w wyniku niedawnego koronalnego wyrzutu masy. Wiatr słoneczny składa się z naładowanych cząstek i dlatego wpływa na pole magnetyczne Układu Słonecznego. Z kolei na materiał warkocza komety oddziałuje pole magnetyczne.

 

C/2022 E3 znajdzie się w minimalnej odległości od Ziemi w nocy 1 lutego. W tym momencie powinien być widoczny gołym okiem przy dobrej pogodzie.

Dodaj komentarz

Najjaśniejsza eksplozja supernowej w historii ludzkości

Astronomowie nie wiedzą jeszcze dokładnie, co odkryli podczas badania obiektu ASASSN-15lh vel SN 2015L. Ale cokolwiek to jest wyglądało jak najjaśniejsza eksplozja supernowej, jaką kiedykolwiek zarejestrowano w historii ludzkości. I może też jedna z najdziwniejszych.<--break->

Według naukowców supernowa SN 2015L znajduje się w odległości 3,8 miliarda lat świetlnych od nas. Była dwa, a nawet trzy razy jaśniejsza niż wszystkie supernowe kiedykolwiek zarejestrowane w znanym wszechświecie.

 

Jak jasna była ta supernowa? Gdyby znajdowała się 1000 lat świetlnych od Ziemi, byłaby w stanie zniszczyć naszą warstwę ozonową. Gdyby była oddalona o 3000 lat świetlnych, byłaby jaśniejsza niż księżyc w pełni na nocnym niebie. Nawet gdyby znajdowała się na drugim końcu naszej galaktyki, nadal byłaby widoczna rownież w dzień.

Jak dotąd naukowcy nie rozumieją, co mogło spowodować tak jasny błysk, ale najbardziej prawdopodobnym winowajcą takiego zdarzenia jest gigantyczna gwiazda z potężnym polem magnetycznym 10-100 bilionów razy silniejszym niż Ziemia. Jest to tak zwany magnetar, superpotężny rodzaj gwiazdy neutronowej, która emituje intensywne pole magnetyczne.

 

Ale jest jeszcze jeden dziwny fakt. Ta niesamowicie jasna supernowa w chmurze gazu jaki po niej pozostał praktycznie nie ma śladów wodoru ani helu. Naukowcy twierdzą, że w widmie istnieją dowody sugerujące obecność tlenu, ale nie zostało to jeszcze potwierdzone. Jak mówią sami astronomowie, taka anomalia jest dość dziwna, a wcześniej praktycznie jej nie zaobserwowano.

 

Istnieje inny możliwy powód tego zjawiska - prawdopodobnie była to supermasywna czarna dziura w centrum galaktyki, dzięki której nastąpiła tak wielka eksplozja supernowej. Mogła ona wejść w kontakt z bardzo dużą gwiazdą i rozerwała ją, powodując kolosalną eksplozję. Ale ASASSN-15lh nie przypomina żadnego wcześniej zarejestrowanego przypadku zniszczenia gwiazdy przez czarną dziurę.

 

Dodaj komentarz

Asteroida Psyche wcale nie przypomina jądra planety

Nowe dane dotyczące gigantycznej asteroidy zmyliły naukowców. Okazało się, że asteroida Psyche wcale nie przypomina jądra planety, jak początkowo wyobrażali sobie eksperci. 





Położona około 370 milionów kilometrów od Ziemi asteroida Psyche jest jednym z najmasywniejszych obiektów w pasie planetoid w naszym układzie planetarnym. Jego promień wynosi 113 km. Szeroko zbadana metalowa asteroida od dawna uważana jest za gołe żelazne jądro małej planety, która nie mogła powstać we wczesnych dniach Układu Słonecznego. 

 

Jednak nowe badania przeprowadzone przez University of Arizona sugerują, że asteroida może nie być tak metaliczna i gęsta, jak wcześniej sądzono, i wskazuje na zupełnie inną historię jej pochodzenia. Nowy autor badań, David Cantillo, twierdzi, że asteroida zawiera 82,5% metalu, 7% piroksenu o niskiej zawartości żelaza i 10,5% chondrytu węglowego, co prawdopodobnie pochodzi z innych uderzeń asteroid. Cantillo obliczył również, że sądząc po porowatości, 35% olbrzyma to po prostu pusta przestrzeń.

 

Szacunki naukowca różnią się od wcześniejszych analiz składu Psyche, co doprowadziło badaczy do wniosku, że może on zawierać do 95% metalu i być znacznie gęstszy. Według Cantillo prawdopodobne jest, że Psyche nie jest jądrem wczesnej planety, ale zbiorem szczątków połączonych ze sobą. Coś jak asteroida Bennu będąca wyszczerbionym fragmentem większego ciała w pasie asteroid.

 

NASA planuje już w 2022 roku rozpocząć misję badającą Psyche. Oczekuje się, że statek kosmiczny dotrze na asteroidę w 2026 roku. Następnie tajemniczy obiekt zostanie zbadany bardziej szczegółowo.

Dodaj komentarz

Ekstremalny pulsar Black Widow wykryty zaledwie 3000 lat świetlnych od Ziemi

W naszej galaktyce czają się dziwne obiekty, a astronomowie właśnie zauważyli jeden z nich i to w kosmicznej skali stosunkowo niedaleko, bo w odległości około 3000 do 4000 lat świetlnych. Badając tajemnicze błyski światła emanujące z tego układu, naukowcy odkryli coś, co jest ich zdaniem nieuchwytną gwiazdą „czarnej wdowy” – szybko wirującym pulsarem, który jest podtrzymywany przez powolne pożeranie swojej mniejszej gwiazdy towarzyszącej.

 

 

Pulsary typu „czarnej wdowy” są niezwykle rzadkie – w Drodze Mlecznej znanych jest ich nie więcej niż tuzin. Ale ten pulsar wydaje się być jednym z najbardziej ekstremalnych i być może najdziwniejszych przykładów tego zjawiska, jakie kiedykolwiek znaleźliśmy. Ten układ podwójny, nazwany ZTF J1406+1222, ma najkrótszy okres orbitalny, jaki kiedykolwiek zaobserwowano, z czarną wdową i jej ofiarą krążącymi wokół siebie co 62 minuty.

 

Jeszcze bardziej niezwykłe jest to, że wydaje się, że w układzie znajduje się trzecia, odległa gwiazda, której okrążenie pozostałych dwóch zajmuje około 12 000 lat. Ten system jest naprawdę wyjątkowy wśród czarnych wdów, ponieważ wykryliśmy go w świetle widzialnym, ze względu na jego szerokiego towarzysza i ponieważ pochodził z centrum galaktyki” – mówi główny badacz i fizyk Kevin Burge z Wydziału Fizyki Massachusetts Institute of Technology.

 

Pulsary powstają, gdy jądra masywnych nadolbrzymów rozpadają się na gwiazdy neutronowe. Kiedy te gwiazdy neutronowe są silnie namagnesowane i szybko się obracają, stają się czymś, co nazywamy pulsarem. Podobnie jak super jasne latarnie we wszechświecie, pulsary wirują bardzo szybko i oświetlają nas promieniami rentgenowskimi i gamma w odstępach od ponad jednej sekundy do milisekund. Pulsary zwykle obracają się szybko i umierają młodo ze względu na ilość uwalnianej energii.

 

Ale jeśli przechodząca gwiazda jest wystarczająco blisko, pulsar może powoli wysysać z niej materię jak gigantyczny pasożyt, wysysając wystarczającą ilość energii, aby dalej się obracać i karmić kolejną gwiazdę, aż ją pochłonie. Systemy te nazywane są „czarnymi wdowami” ze względu na fakt, że pulsar niejako pochłania to, co go przetwarza, podobnie jak pająk zjada swojego towarzysza. W przeszłości astronomowie dowiadywali się o tych systemach „czarnej wdowy” z promieni gamma lub rentgenowskich, promieniowania o wysokiej częstotliwości emitowanego przez sam pulsar.

 

Jednak aby znaleźć ZTF J1406+1222, zespół zastosował nową technikę: szukali światła widzialnego pochodzącego od zjadanej gwiazdy. Okazało się, że „dzienna” strona gwiazdy towarzyszącej, z którą kojarzona jest „czarna wdowa”, może być wielokrotnie gorętsza niż strona „nocna” i tę ekstremalną zmianę jasności można wykryć. Aby przetestować ten pomysł, naukowcy wykorzystali dane z Zwicky Transient Facility Observatory w Kalifornii i byli w stanie znaleźć systemy czarnych wdów, o których już wiemy, potwierdzając działanie tej techniki. 

 

Następnie poszukiwali nowych „czarnych wdów” i natknęli się na ZTF J1406+1222, gdzie gwiazda towarzysząca zmienia jasność 13 razy co 62 minuty. To pierwszy przypadek odkrycia w ten sposób pulsara czarnej wdowy i właśnie dlatego odkrycie jest tak niezwykłe.

 

Pulsar czarnej wdowy i jego ofiara nie tylko są uwięzione w najciaśniejszej znanej dotąd kanibalistycznej spirali, ale kiedy zespół zajął się pomiarami gwiazdy za pomocą Sloan Digital Sky Survey, dostrzegli rzadką, zimną, subkarłowatą gwiazdę ciągnącą się za układem o niskiej metaliczności, która, jak się okazało, obraca się wokół układu podwójnego tylko raz na 12 000 lat. Obecność tej odległej trzeciej gwiazdy może sprawić, że układ stanie się niespotykaną „potrójną” czarną wdową, a astronomowie zastanawiają się, jak ten układ mógł się w ogóle uformować. 

 

Na podstawie aktualnych obserwacji Burge i jego współpracownicy mają kilka pomysłów. Podwójne czarne wdowy powstają z gęstej gromady starych gwiazd znanej jako gromada kulista. Jedna z wiodących hipotez głosi, że gdyby ta konkretna gromada przemieściła się do centrum Drogi Mlecznej, wówczas grawitacja naszej centralnej czarnej dziury mogłaby rozerwać gromadę, oszczędzając jedynie potrójną czarną wdowę.

 

Co jeszcze dziwniejsze, podczas gdy zespół był w stanie wykryć ZTF J1406+1222 w świetle widzialnym, kiedy skupili się na promieniach gamma i rentgenowskich, nie mogli go zobaczyć – co sugeruje, że w rzeczywistości może wcale nie być czarną wdową. Jedyne, co wiemy na pewno, to to, że widzimy gwiazdę, której dzienna strona jest znacznie gorętsza niż nocna, okrążająca coś co 62 minuty. Wszystko wskazuje na to, że jest to binarna „czarna wdowa”. Ale ma kilka dziwactw, więc może to coś zupełnie nowego. Zespół planuje dalsze monitorowanie systemu, aby lepiej zrozumieć, co się dzieje.

 

Intrygujące jest to, że może być głównym kandydatem do badania fizyki „zderzenia” gwiazdy neutronowej. Astronomowie wiedzą, że kiedy tworzą się gwiazdy neutronowe, otrzymują „pchnięcie”, które powoduje ich przyspieszenie do dużych prędkości. Ale nie jest do końca jasne, skąd bierze się ten nacisk. Dziwna historia narodzin tego tajemniczego systemu może rzucić światło na to pytanie. Jest jeszcze wiele rzeczy, których jeszcze nie rozumiemy. Mamy jednak nowy sposób poszukiwania takich systemów na niebie

Dodaj komentarz

W stronę Słońca zmierza gigantyczna kometa o średnicy 6 kilometrów

96P to bardzo niezwykła kometa, zarówno pod względem składu, jak i zachowania, więc nie wiadomo dokładnie, co może się wydarzyć. W związku z tym NASA uruchamia specjalny program obserwacyjny z satelity SOHO, co ograniczy transmisję publicznych danych koronograficznych na kilka dni.





Kometa 96P/Machholz zmierza w kierunku Słońca, by zbliżyć się do wnętrza orbity Merkurego. To nie jest zwykły przelot komety. Większość komet, które uderzają w Słońce, jest niewielkich rozmiarów mają po kilkadziesiąt metrów średniocy i szybko odparowują.

 

Kometa 96P jest inna. Przy średnicy 6 kilometrów jest wystarczająco duża, aby przetrwać w bliskiej odległości od Słońca. Peryhelium - najbliższe zbliżenie do Słońca - nastąpi w 31 stycznia i wyniesie tylko 0,12 AU (jednostka astronomiczna).

 

Niektórzy badacze uważają, że 96P może być przybyszem z przestrzeni międzygwiezdnej. Różni się bowiem chemicznie od innych komet w Układzie Słonecznym, ponieważ nie zawiera zwykle występujących ilości węgla i cyjanu.

 

Ma również dziwnie nachyloną orbitę, która utrzymuje ją bardzo blisko Słońca. Niedawno przed kometą pojawiły się dziwne fragmenty a naukowcy nie są pewni, w jaki sposób zostały wyprodukowane.

Dodaj komentarz

Strony