Powrót komety ISON, piękny spektakl astronomiczny jest nadal możliwy

Kategorie: 

Źródło: NASA/SOHO

Wczorajsze peryhelium komety ISON było wydarzeniem bez precedensu. Kometa odkryta przed ponad rokiem była wczoraj w centrum uwagi całego świata, nie tylko osób interesujących się astronomią. Po jej zbliżeniu do Słońca rozpoczęła się lawina spekulacji, przetrwała czy nie.

 

Naukowcy zdecydowanie przedwcześnie oświadczyli, że kometa ISON została zniszczona przez Słońce. Wiadomość poszła w świat i potem trzeba było to "odkręcać". Kometa rzeczywiście mogła ulec częściowej fragmentacji, ale spory fragment pozostał w jednym kawałku i są nawet nadzieje na to, że będzie zyskiwał na jasności.

Powstaje też pytanie jak zdecydowane uszczuplenie masy komety ISON wpłynie na jej trajektorię. Niewątpliwie jakiś wpływ będzie i NASA, lub jakaś inna agencja kosmiczna musi teraz dokonać korekty wcześniejszych przewidywań. Nie powinna to być jednak wielka różnica w stosunku do tego, co prognozowano w przeszłości.

 

 

 

Ocena: 

Nie ma jeszcze ocen
Dodaj komentarz

Komentarze

Portret użytkownika Zeus52

Jeszcze parę spraw.Po

Jeszcze parę spraw.Po pierwsze: kometa dzieki grawitacji Slonca nieustannie rozpedzała się aż do osiagnięcia peryhelium.Od tego momentu kometa,dzieki tej samej sile grawitacji zwalnia i nieustannie bedzie zwalniać...Slońce teraz hamuje jej ruch. Dlatego jesli w danym momencie leciała z predkością 1mln km/h,to juz z ta predkością na pewno nie leci...nieustannie zwalnia.A w takim razie nie wolno dzielić odległości Slonce-Ziemia przez chwilową predkość komety.Należy zastosowac prawa dla ruchu jednostajnie przyspieszonego z ujemnym przyspieszeniem "a". Sprawa druga...tor lotu komety. Tu musimy zdać się na fachowców dysponujących dokładnymi danymi.to,co wypisują ludziska w internecie na temat toru lotu i jego ewentualnej zmiany...podobno widocznej zmiany... jest funta kłaków nie warte. To może być tylko złudzenie. Po pierwsze satelity obserwacyjne nie widzą komety i toru jej lotu(dostępne w internecie filmy) z punktu obserwatora patrzącego prostopadle na płaszczyznę orbity kometarnej...jest to widok w każdym wypadku pod innym kątem,niż 90 stopni.Stąd wzrokowa obserwacja nic nie daje,a moze jedynie mylić.Np widok z SOHO sugeruje,ze kometa nadleciała z prawej strony z dołu(dół/góra to rzecz umowna i w kosmosie bzdurna,ale...mam na myśli sam obraz)...a następnie odleciała od lewej strony w prawą i w górę. Jeśli SOHO leci i robi zdjęcia w płaszczyźnie ekliptyki...tego nie wiem,ale mozliwe,ze tak przekazuje zdjęcia iz kamera ustawiona jest w plaszczyźnie ekliptyki...taki"punkt odniesienia...własciwie linia odniesienia...poziom=ekliptyka. Powtarzam...tego nie wiem,ale wydaje się to rzeczą naturalną.I wracając do wątku...w takim razie kometa,jako że odlatuje w prawo w górę...no nie ma szans nawet na rój meteorytów....po prostu nie w tej plaszczyźnie w której porusza się Ziemia to się odbywa...nie ma szans na spotkanie Kometa-Ziemia.Nie ma szans nawet na rój meteorytów.Tzn szansa na drobne meteoryty jest,ale bardzo niewielka. I jeszcze jeden błąd,jaki popełniaja piszący na temat toru lotu komety internauci(i nie tylko internauci!!!) na podstawie filmu z obserwacji przelotu przez peryhelium...KARDNALNY BŁĄD! Po prostu patrzą na film i wydaje im się,że widzą tor lotu komety obserwując...warkocz!!! A następnie niby gasnący  ślad po nim. Otóż warkocz,a tor lotu to dwie różne sprawy.Warkocz praktycznie NIGDY nie oznacza TORU LOTU komety. ZAWSZE jest od toru lotu odchylony!Dlatego obserwacje filmu z przelotu naprawdę nic nie mowią o torze lotu,lub jego zmianie. Na filmie nie widać jądra komety(jest zbyt małe nawet dla najsilniejszych teleskopów,łącznie z Hubblem),nie widać również własciwego toru lotu...widac tylko komę i warkocz...warkocz,który nigdy nie leży w torze po którym porusza się kometa. Bez dokładnych pomiarów nie da się tego zauważyć...bo to,co widzimy...to figle naszego oka i naszego umysłu...zmylka wynikająca z tego,ze mózg dopasowuje obraz do własnych wyobrażeń...bierze więc warkocz,lub ślad po nim jako tor lotu...dopasowuje to do znanych sobie warunków ziemskich...na ziemi,płonący,poruszajacy się obiekt zostawi smugę dymu za sobą,znacząc tor. niestety...w kosmosie jest próznia,a ogon komety moze znajdować się w róznych położeniach. Nawet widać...swoją drogą chyba najpiękniejszy(moim zdaniem)widok...jak warkocz komety po minięciu peryhelium odpala na nowo i powoli...zmienia kierunek odsłonecznie(czyli prawidlowo)...najpierw w lewo...i stopniowo do przodu...wyprzedzając samą kometę...warkocz będzie teraz przed nią.I to moim zdaniem jest przepiekny widok...uchwycenie przez SOHO tego momentu zmiany kierunku warkocza. Zaje...ste!!!

Portret użytkownika 666

Jeśli jej prędkość spadła do

Jeśli jej prędkość spadła do 1mln km /h  , to w 24H robi 24mln km ,  od. ziemi do słoncaa jest150 mln....km. A wiec  bajeczki ze komete bedzie mozna podziwiac pod koniec grudnia lub  na poczatku stycznia to bujdy wyssane z palca dla robocików takich jak wy.. Z przedmiotu , ktory zwiecie matematyka wynika ,że kometa wielkości australi lub australi w kawalkach (chyba to 2 ) , wpadnie odwiedzic wszystkich na ziemi w polszy 6 grudnia w stanach 5 grudnia.. yy tego roku 

Portret użytkownika W 3

Kometa i owszem,  zwolniła po

Kometa i owszem,  zwolniła po minięciu peryhelium  i wszystko się by zgadzało z twoją teorią...  Nie wziąłeś jednak pod uwagę potężnej grawitacji słońca. Ta sama grawitacja,  która do tej pory przyspieszała kometę,  gdy ta się zbliżała do słońca teraz z każdą chwilą hamuje ją gdy kometa oddala się od naszej gwiazdy i w tej chwili jej prędkość systematycznie maleje. Dlatego najbliżej ziemi znajdzie się właśnie w okolicach świąt. 

Portret użytkownika Zeus52

Naukowcy zamiast"odkręcać"

Naukowcy zamiast"odkręcać" powinni zawczasu przypomnieć sobie,co mówili o Ison2012 od poczatku. Co takiego nietypowego w niej było.Otóż to,że leciała bardziej,jak pocisk,a nie typowa kometa...nie obracała się,nie "koziolkowała"...stale była zwrócona jedną stroną w kierunku Slońca.Nawet,jak pamietam,pisano,że gdy przejdzie przez peryhelium i dostanie wtedy"żaru" w plecy(warunek:musi być w całości,by dostać"w plecy")...to wtedy dopiero pojasnieje! I tak się chyba stało. Materiał z jednej strony,stale narażony na wiatr słoneczny pewnie sie wyczerpał,tzn co mogło odparować,odparowało...i dopiero,gdy dostała gorącem od tyłu,z pewnym opóźnieniem"odpaliła"ponownie.Ale aby tak się stało,to tym bardziej musiałaby pozostać nie w małym kawałku,lecz wręcz w całości,nienaruszona.