Jasny obiekt przeleciał nad Europą Zachodnią

Kategorie: 

Źródło: 123rf.com

W ostatni poniedziałek wieczorem około 22:30 nad Europą przeleciało jakieś ciało niebieskie. Prawdopodobnie był to meteor, który posiadał nietypową trajektorię.

 

Zjawisko widziało wielu świadków. Twierdzili oni, że obiekt leciał z zachodu w kierunku wschodnim. Nie ma zgodności co do tego jakiego koloru był ten bolid, ponieważ w zależności od miejsca ludzie widzieli albo jaskrawo niebieskie światło, albo czerwone lub żółte.

 

Wygląda na to, że obiekt nie spadł, tylko przeleciał po atmosferze lotem ślizgowym. To tłumaczyłoby płaską trajektorię. Zmienne kolory oznaczają prawdopodobnie różne warstwy tego ciała niebieskiego podtapiane podczas tego przelotu.

 

Obiekt widziano zarówno w południowych Niemczech jak i w Szwajcarii. Według osób, które były tego świadkami cały przelot trwał około 7 sekund. Niektórzy twierdzą, że w oddali było słychać głośny odgłos, jakby obiekt gdzieś spadł, ale są to informacje niepotwierdzone.

 

 

 

Ocena: 

Nie ma jeszcze ocen
Dodaj komentarz

Komentarze

Portret użytkownika Angelus Maximus Rex

Jak mówiłem... Był duży około

Jak mówiłem... Był duży około kilkudziesięciu metrów, więc "śliznął" się po "grawitacyjnym wiatraku" Ziemi...
 Niebezpieczne są te duże i bardzo duże obiekty, które maja małą prędkość, jaką stanowi dryf kosmiczny..
 Mogą wtedy stając się księżycem ( satelitą Ziemi) i bardzo niekorzystnie wpływac na zjawiska tektoniki i entropi ziemskiej materii...

Angelus Maximus Rex

Portret użytkownika Q...

Każdej doby na powierzchnię

Każdej doby na powierzchnię całej Ziem spadają dziesiątki ton pyłu kosmicznego i większe pozostałości meteorytów. To co doleciało do miejsca w przestrzeni w której znajdował się ów skoczek to prawdopodobnie niewielka pozostałość tego co zostało z, co najmniej, kilkusetkilogramowej bryły. Nie upieram się że to rzeczywisty meteoryt (pozostałość po przelocie i błysku rozżarzonego/ odparowującego kamienia czyli zjawiska świetlnego zwanego meteorem) ale jeśli prawdą jest że twórca filmu i jego koledzy nie mieli z tym nic wspólnego (czyli  że np. nie zrzucono (nie wypadł skądś) kamienia z samolotu lub nie był on włożony w czaszę spadochronu by z niej wypaść (mało prawdopodobne choć nie niemożliwe) to mogła to właśnie być pozostałość czegoś większego co się rozpadło po rozgrzaniu (i spaleniu na wysokości od około 60 do  30/20 km nad powierzchnią) i wyhamowaniu w atmosferze. Kolor kamienia przypomina nieco typ meteorytu zwany chondrytem ale to oczywiście tylko przypuszczenie. Równie dobrze może to być szary granit lub inna skała jeśli to oszustwo. Zdjęcia były robione dużo niżej niż dopalają się meteory. Przypuszczalnie jakieś 1,5 czy 2 km nad powuerzchnią gruntu więc był czas by kamień dość mocno ostygł i się nie żarzył (spadał w momencie zarejestrowania z V około 300 km/h). Wątpliwości są do dziś.  Choć jest to wydarzenie mało prawdopodobne, nie jest niemożliwe. Jeśli się stało facet miał niezłego fuksa!.    http://www.nrk.no/viten/skydiver-nearly-struck-by-meteorite-1.11646757