Maj 2023

Niesamowite odkrycie Teleskopu Jamesa Webba w konstelacji Wolarza

Niewiarygodne odkrycie dokonane przez teleskop Jamesa Webba w konstelacji Wolarza wzbudza zachwyt naukowców. Zidentyfikowano gigantyczną bańkę zjonizowanej plazmy, która istniała we wczesnym Wszechświecie, kiedy jej materia była prawie całkowicie nieprzejrzysta dla światła. To odkrycie rzuca nowe światło na zagadnienia kosmologiczne i stawia pod znakiem zapytania dotychczasowe teorie.

 

W pierwszych setkach milionów lat istnienia wszechświata, dominującymi cząstkami były neutralne cząsteczki wodoru i helu, przez co większość promieniowania elektromagnetycznego nie mogła go przenikać. Dopiero około 300-400 milionów lat po Wielkim Wybuchu, pierwsze gwiazdy i galaktyki zaczęły jonizować otaczającą je przestrzeń.

 

Od dawna naukowcy nurtował pytanie, czy możliwe jest uzyskanie obrazów pierwszych gwiazd, które istniały jeszcze przed zakończeniem procesu jonizacji wszechświata. To jedno z głównych zadań teleskopu Jamesa Webba, który został wysłany w kosmos w grudniu 2021 roku. Wyposażony w ultraczułą kamerę na podczerwień NIRCam, ma za zadanie uwiecznić promieniowanie pochodzące od pierwszych galaktyk we Wszechświecie.

 

Teleskop Jamesa Webba dokonał niezwykłego odkrycia - zidentyfikował gigantyczną bańkę zjonizowanej plazmy, która istniała we wczesnym Wszechświecie, kiedy jej materia była prawie całkowicie nieprzejrzysta dla światła. Istnienie takiego skupiska plazmy jest niezwykle trudne do wyjaśnienia w ramach obecnych teorii. Zdjęcia wykonane przez Jamesa Webba sugerują, że wszystkie źródła promieniowania w tej części wczesnego Wszechświata mogą znajdować się wewnątrz gigantycznej bańki zjonizowanej materii. To odkrycie stanowi wyzwanie dla dotychczasowych teorii kosmologicznych, nawet jeśli liczba galaktyk w tym obszarze była cztery do pięciu razy większa niż przewidywano.

 

Zespół naukowców pod kierownictwem profesora Daniela Starka z University of Arizona w Tucson skorzystał z możliwości teleskopu Jamesa Webba, aby zbadać tzw. źródła promieniowania Lymana, które są związane z procesem jonizacji Wszechświata. Zwrócono uwagę na dwa podobne źródła, obiekty EGSY8p7 i EGS_z910_44164, które znajdują się w odległości 13 miliardów lat świetlnych od Ziemi i są stosunkowo blisko siebie. Naukowcy sugerują, że wewnątrz tych obiektów może być ukryta duża liczba starożytnych galaktyk. Dzięki obrazom uzyskanym za pomocą teleskopu Jamesa Webba, udało się natychmiast zidentyfikować 27 potencjalnych kandydatów na galaktyki wewnątrz obiektów EGS_z910_44164 i EGSY8p7.

 

 

Odkrycie gigantycznej bańki zjonizowanej plazmy we wczesnym Wszechświecie budzi wiele pytań i kwestionuje dotychczasowe teorie kosmologiczne. Jednak dzięki teleskopowi Jamesa Webba i badaniom obiektów EGS_z910_44164 i EGSY8p7, naukowcom udało się zidentyfikować potencjalne galaktyki w ich wnętrzu. To poszerza naszą wiedzę na temat powstawania bańki plazmy oraz może wymagać zmodyfikowania istniejących teorii kosmologicznych.

Dodaj komentarz

Supernowa widoczna w zwykłych teleskopach domowych

Tydzień po eksplozji w ramieniu spiralnym Galaktyki Wiatraczek (M101), supernowa SN 2023ixf osiągnęła swoją szczytową jasność wynoszącą +11 magnitudo. Okazuje się, że jest na tyle jasna, że można ją dostrzec z centrum Londynu.

 

"Supernowa była wyraźnie widoczna przez mój teleskop, mimo jasnych świateł miasta" - mówi Terence Murtagh.

 

"Przez mój teleskop EVscope Equinox 2 miałem wspaniałe widoki supernowych" - dodaje.

 

SN 2023ixf to supernowa typu II, która powstała w wyniku zapadnięcia się jądra masywnej gwiazdy. Fala uderzeniowa wybuchła z umierającej gwiazdy 19 maja, tworząc kulę ognia o jasności 15 magnitudo, którą jako pierwszy dostrzegł Koichi Itagaki z Yamagaty w Japonii.

 

Od tamtego czasu rozszerzająca się kula ognia stawała się coraz jaśniejsza, osiągając +11 magnitudo, czyli 40-krotnie jaśniejszą. Jest zbyt słaba, aby dostrzec ją gołym okiem, ale jak pokazuje fotografia Murtagha, supernowa stanowi łatwy cel dla amatorskich teleskopów, nawet w obszarach miejskich.

Dodaj komentarz

Pierścienie Saturna odchodzą w przeszłość: wgląd w nowe dane z sondy NASA Cassini

Pierścienie Saturna, jedne z najbardziej wyróżniających się elementów naszego Układu Słonecznego, mogą nie być wieczne. Zgodnie z nowymi badaniami, te olśniewające zjawiska mogą z czasem całkowicie zniknąć, pozostawiając przyszłe generacje obserwatorów bez możliwości podziwiania ich majestatu.

 

Planety naszego Układu Słonecznego powstały około 4,6 miliarda lat temu, a debata naukowców na temat wieku i pochodzenia pierścieni Saturna trwa od dawna. Wielu astronomów jest zdania, że te błyszczące pierścienie lodu muszą być młodsze, niż się wydaje, gdyż nie wykazują znaków erozji czy ciemnienia, które mogłyby wynikać z interakcji z meteorami przez miliardy lat.

 

Nowe informacje na ten temat dostarcza analiza danych z misji NASA Cassini, która przez lata 2004-2017 obserwowała tego gazowego giganta. Dane te przyniosły nowe odkrycia, które potwierdzają teorię, że pierścienie powstawały znacznie później niż sam Saturn. Według naukowców, formowanie siedmiu pierścieni mogło mieć miejsce, gdy na Ziemi królowały dinozaury.

 

Pomimo jednak ich relatywnej "młodości", pierścienie Saturna mogą wkrótce zniknąć. Składają się one głównie z lodu, z niewielkim dodatkiem kosmicznego pyłu skalistego powstałego z rozbitych asteroid i mikrometeoroidów. Te drobne fragmenty zderzają się z cząstkami tworzącymi pierścienie Saturna i powodują powstawanie "deszczu pierścieniowego", gdy materiał pierścieni krąży wokół planety.

Dane z sondy Cassini wykazały, że pierścienie Saturna tracą na masie kilka ton na sekundę. Z astronomicznego punktu widzenia, nie pozostało im wiele czasu. Naukowcy szacują, że pierścienie mogą przetrwać co najwyżej kilkaset milionów lat.

 

"Pierścienie Saturna są jednym z najbardziej unikalnych i pięknych zjawisk w naszym Układzie Słonecznym i powinniśmy cieszyć się nimi, dopóki trwają" – mówi dr James O'Donoghue, astronom z Cornell University. "Ale niestety, wszystko ma swój kres, a pierścienie Saturna nie są wyjątkiem. Powinniśmy doceniać ich obecność, dopóki jest możliwe, i kontynuować badania, aby zrozumieć procesy

Dodaj komentarz

Ziemia ma nowego naturalnego satelitę 2023 FW13

Astronomowie odkryli nieznaną wcześniej asteroidę krążącą wokół Ziemi. Można ją nazywać nowym tymczasowym satelitą naszej planety albo raczej jej quasi-satelitą.

 

Asteroida otrzymała nazwę 2023 FW13. Jego średnica wynosi od 10 do 20 metrów. Obiekt został zidentyfikowany dzięki zautomatyzowanemu teleskopowi sieci Pan-STARRS na Hawajach.

 

Quasi-satelita Ziemi to ciało niebieskie, które porusza się wokół Słońca, podobnie jak Ziemia, ale z pewnego punktu widzenia wydaje się, że krąży ono wokół naszej planety. Quasi-satelita wykonuje taki sam ruch precesyjny jak Księżyc, jednak jego orbita jest bardziej wydłużona i nachylona w stosunku do płaszczyzny orbity Księżyca.

 

 

Asteroida 2016 HO3 jest uważana za quasi-satelitę Ziemi, ponieważ jej orbity są zbliżone do orbity Ziemi i poruszają się wraz z nią, jednak jej ruch nie jest tak stabilny, co oznacza, że jej orbita zmienia się z czasem, a ona sama czasami oddala się od Ziemi na znaczne odległości.

 

Chociaż quasi-satelity Ziemi nie krążą wokół naszej planety w ścisłym znaczeniu, to ich ruchy są na tyle regularne, że mogą być uznawane za ciała, które podobnie jak satelity, pozostają w pobliżu Ziemi przez długi czas.

 

 

Naukowcy planują kontynuować obserwacje do 2023 FW13. Wskazali, że otrzymane dane mogą nie być dokładne. Quasi-satelity są interesującym obiektem badawczym dla astronomów i naukowców zajmujących się zagadnieniami związanymi z ruchem ciał niebieskich w Układzie Słonecznym oraz ich wpływem na Ziemię.

 

 

 

Dodaj komentarz

Pierścienie Saturna są znacznie młodsze niż wcześniej sądzono

Pierścienie Saturna są znacznie młodsze niż wcześniej sądzono, wynika z najnowszych badań przeprowadzonych przez międzynarodowy zespół planetologów. Naukowcy odkryli pierwszy dowód na to, że pierścienie Saturna powstały nie więcej niż 400 milionów lat temu, co czyni je znacznie młodszymi w porównaniu do samej planety.

 

Grupa europejskich i amerykańskich planetologów, na czele z Sashą Kempfem, adiunktem na University of Colorado w Boulder, skupiła się na analizie danych zebranej przez instrument CDA sondy Cassini, która przez 13 lat krążyła wokół Saturna. Badanie wykazało, że pył z ośrodka międzyplanetarnego osadzał się na powierzchni pierścieni przez nie więcej niż 400 milionów lat. Warto podkreślić, że sama planeta Saturn jest znacznie starsza, licząc sobie prawie 4,5 miliarda lat.

 

Wcześniej uważano, że pierścienie Saturna mogą być pozostałościami pradawnej protoplanety. Jednak najnowsze badania obalają tę teorię. „Możemy z całą pewnością stwierdzić, że pierścienie Saturna nie są pozostałościami pradawnej protoplanety, jak wcześniej sądzono. Zamiast tego pojawiły się zaledwie 400 milionów lat temu” - powiedział Sascha Kempf.

 

Analiza ponad 160 próbek cząsteczek pyłu zebranych przez instrument CDA wykazała, że pierścienie Saturna są często „bombardowane” przez mikrometeoryty i pył z ośrodka międzyplanetarnego. W swoim stosunkowo krótkim istnieniu pierścienie nie miały wystarczająco dużo czasu na zgromadzenie większej ilości pyłu i materii organicznej, co sprawia, że są one słabsze niż pierścienie innych gigantycznych planet.

 

Odkrycie to ma ogromne znaczenie dla naszego zrozumienia pochodzenia i ewolucji pierścieni Saturna. Wyniki badań pomogą również w lepszym poznaniu procesów tworzenia się pierścieni w innych układach planetarnych. Jak powiedział Kempf, "Wyniki te dają nam nowy wgląd w pochodzenie układu pierścieni Saturna i jego ewolucję. Pomogą nam również lepiej zrozumieć, w jaki sposób powstają pierścienie w innych układach planetarnych."

 

Pierścienie Saturna są jednym z najbardziej tajemniczych zjawisk w naszym Układzie Słonecznym, i to odkrycie zmienia nasze rozumienie tego, jak powstały i jak długo będą istnieć. Jak powiedział profesor planetologii James O'Donoghue, "Nauka nie stoi w miejscu, a każde nowe odkrycie prowadzi do rewizji starych teorii. Pierścienie Saturna są doskonałym przykładem tego, jak nauka ewoluuje i poszerza nasze rozumienie wszechświata."

 

Wniosek jest jasny - nasze rozumienie wszechświata i jego tajemnic nadal się rozwija, a każde nowe odkrycie przyczynia się do korygowania wcześniejszych teorii. Dzięki badaniom pierścieni Saturna dowiedzieliśmy się, że są one znacznie młodsze, niż dotychczas sądzono.

Dodaj komentarz

Potwierdzono odkrycie starożytnej galaktyki bogatej w tlen

Międzynarodowy zespół astronomów korzystający z danych z Atacama Large Millimeter/Submillimeter Array (ALMA) potwierdził odkrycie odległej galaktyki GHZ2/GLASS-z12, jednej z najstarszych w historii. Duże ilości tlenu pomogły naukowcom ją odnaleźć.

Badanie zostało opublikowane w czasopiśmie Monthly Notices of the Royal Astronomical Society i krótko opisane w Sci News. Autorzy pracy przypominają, że początkowo odległa galaktyka GHZ2/GLASS-z12 została zidentyfikowana podczas analizy przeglądu nieba JWST GLASS – to przegląd zbierający dane o najstarszych obiektach we Wszechświecie i najbardziej masywnych gromadach galaktyk.

 

W nowym badaniu grupa astronomów postanowiła potwierdzić lub obalić fakt istnienia zidentyfikowanej galaktyki. Zadanie nie było łatwe, gdyż galaktyka GHZ2/GLASS-z12 ze względu na swój wiek należy do najwcześniejszego etapu rozwoju Wszechświata i jest jednym z najstarszych obiektów kosmicznych znanych człowiekowi.

 

Do obserwacji naukowcy wykorzystali zestaw różnych szerokopasmowych filtrów kolorów. Naukowcy twierdzą, że światło z galaktyki wędrowało do Ziemi przez bardzo długi czas, ponad 12 miliardów lat. Ekspansja wszechświata przesunęła jego kolor w kierunku czerwonego końca widma światła widzialnego. To czerwony kolor GHZ2/GLASS-z12 pomógł astronomom zidentyfikować ją jako jedną z najbardziej przekonujących kandydatek na najodleglejszą i najstarszą zarejestrowaną galaktykę.

 

Pomogła w tym macierz ALMA, przeznaczona do analizy linii widmowych. Nie tylko umożliwił potwierdzenie istnienia starożytnej galaktyki, ale także wyjaśnił jej prawdziwy wiek. Warto zauważyć, że obiekt został zidentyfikowany przez widmową linię emisyjną związaną z tlenem. W odległej galaktyce było dużo tego pierwiastka.

 

Jednak naukowcy zauważają, że tlen jest zwykle najbardziej rozpowszechnionym pierwiastkiem w odległych galaktykach ze względu na jego stosunkowo krótki okres powstawania. ALMA była w stanie wykryć linię emisji tlenu i zmierzyć jej przesunięcie w kierunku czerwonego końca widma. W rezultacie nowo odkryta galaktyka pojawiła się przed naukowcami w postaci, w jakiej znajdowała się zaledwie 367 milionów lat po Wielkim Wybuchu.

 

 

Dodaj komentarz

Odkryto jeden z najbardziej odległych i starożytnych kwazarów we wszechświecie

Astronomowie odkryli na zdjęciach niemieckiego teleskopu eROSITA z rosyjskiego obserwatorium orbitalnego Spektr-RG jak dotąd najbardziej odległy i najstarszy mały kwazar, jaki widzimy w stanie, w jakim znajdował się zaledwie 848 milionów lat po Wielkim Wybuchu. Poinformowało o tym biuro prasowe Niemieckiego Instytutu Fizyki Pozaziemskiej (MPE).

 

Eksperci twierdzą, że nie spodziewali się, że podczas pierwszego badania z użyciem eROSITA uda im się odkryć tak mały i odległy kwazar. Obiekt ten był najodleglejszym kwazarem, jaki przypadkowo odkryto podczas obserwacji. Ma niezwykłe właściwości jak na aktywne jądro starożytna galaktyka - ten kwazar jest bardzo jasny w zakresie rentgenowskim, a jednocześnie prawie nie emituje światła widzialnego.

 

Prawie wszyscy naukowcy uważają, że supermasywna czarna dziura żyje w centrum każdej galaktyki, pochłaniając gorący gaz i pył. W przeszłości naukowcy wierzyli, że te kosmiczne obiekty wagi ciężkiej powstały z powtarzających się połączeń czarnych dziur o masie gwiazdowej, ale teraz astronomowie zaczęli w to wątpić. Wynika to z odkrycia kilku gigantycznych czarnych dziur w pierwszych galaktykach Wszechświata, których odkrycie wywołało szczególne zainteresowanie badaniem historii ewolucji tych obiektów.

 

Niemieccy specjaliści odkryli jeden z najodleglejszych starożytnych kwazarów w trakcie analizy danych zebranych przez niemiecki teleskop eROSITA w ramach programu obserwacyjnego eFEDS. Program eFEDS miał na celu sporządzenie przeglądu jednego z przekrojów nocnego nieba i poszukiwanie najbardziej odległych i jednocześnie słabych źródeł promieniowania rentgenowskiego w tym rejonie kosmosu. W sumie astronomom udało się wykryć ponad 27 tysięcy odległych źródeł promieniowania rentgenowskiego w konstelacji Hydry i sąsiednich obszarach nieba, z których część została następnie zbadana za pomocą naziemnego teleskopu Subaru i obserwatorium orbitalnego Chandra.

 

Zdjęcia pokazały, że jeden z obiektów wykrytych przez eROSITA, kwazar J0921+0007, jest najbardziej oddalonym od Ziemi spośród wszystkich znanych małych aktywnych jąder galaktycznych. Znajduje się 12,9 miliarda lat świetlnych od Drogi Mlecznej, co pozwala nam zobaczyć ją taką, jaka była zaledwie 848 milionów lat po Wielkim Wybuchu.

 

Późniejsze badanie J0921+0007 wykazało, że ten kwazar bardzo różni się właściwościami od innych starożytnych aktywnych jąder galaktycznych. Ma stosunkowo małą masę - jest około 250 milionów razy większa od masy Słońca, a jednocześnie pochłania duże ilości materii, prawie nie wytwarza światła widzialnego, ale jednocześnie aktywnie emituje energię w zakresie X- promieniowa część widma.

 

To ostatnie, według astronomów, było powodem, dla którego to starożytne jądro galaktyczne zostało faktycznie odkryte przez przypadek. Wolf i jego współpracownicy mają nadzieję, że późniejsza analiza danych zebranych przez eROSITA podczas tworzenia kompletnej rentgenowskiej mapy nocnego nieba pomoże zrozumieć, czy J0921+0007 jest wyjątkiem od reguły, czy też typowym kwazarem wczesnego Wszechświata.

Dodaj komentarz