Kwiecień 2023

Astronomowie sfotografowali mgławicę w gwiazdozbiorze Węża

Astronomowie sfotografowali mgławicę Sh2-54 i wiele gwiazd poza nią. Osiągnięcie zostało ogłoszone przez Europejskie Obserwatorium Południowe.

 

Badania przeprowadzono za pomocą VISTA, największego na świecie teleskopu do przeglądów, działającego w obszarze bliskiej podczerwieni widma o średnicy lustra 4,1 m. Oryginalny obraz ma rozdzielczość 67 megapikseli.

 

Mgławice to ogromne obłoki gazu i pyłu, z których rodzą się gwiazdy. Mgławica Sh2-54 znajduje się w gwiazdozbiorze Węża w odległości 6 tysięcy lat świetlnych. Podczas gdy światło widzialne jest łatwo absorbowane przez obłoki pyłu w mgławicach, promieniowanie podczerwone może przechodzić prawie bez przeszkód przez grube warstwy pyłu. 

 

W ten sposób wiele gwiazd ukrytych za zasłoną również wpadło w obraz. W świetle widzialnym mgławica byłaby znacznie jaśniejsza, a gwiazdy znacznie mniej widoczne. Jest to ważne dla naukowców, ponieważ pozwala nam badać wnętrze mgławic, a tym samym dowiedzieć się więcej o tym, jak powstają gwiazdy.

Dodaj komentarz

Astrofizycy z USA jako pierwsi odkryli aktywny wulkan na Wenus

Amerykańscy naukowcy odkryli pierwsze dowody na obecność aktywnego wulkanu na Wenus. Odkrycia dokonano podczas badania materiałów zebranych ponad 30 lat temu przez sondę Magellan, wystrzeloną w 1989 roku.

 

Magellan jako pierwszy w historii uzyskał obraz 98% powierzchni Wenus, używając do tego celu radaru. Urządzenie już nie istnieje. Spadło na planetę w 1994 roku, ale wcześniej udało mu się przesłać ponad 1200 Gb danych. To więcej niż wszystkie poprzednie misje planetarne NASA, a informacje zebrane przez sondę są przydatne do dziś.

 

Naukowcy pracujący na statku kosmicznym VERITAS, który w najbliższej dekadzie ma odbyć podróż na Wenus, przestudiowali dane z Magellana, próbując zdobyć nowe informacje o aktywności wulkanicznej planety. Naukowcy nie liczyli na sukces, ale po około 200 godzinach ręcznego porównywania zdjęć zrobionych przez urządzenie pod różnymi kątami dostrzegli rozbieżności między dwoma zdjęciami tego samego regionu wykonanymi w odstępie ośmiu miesięcy. Były to zdjęcia regionu Atla Regio, regionu w pobliżu równika, gdzie znajdują się dwa największe wulkany na Wenus, tj. Mount Ozza i Maat. Zdjęcia wykonane między lutym a październikiem 1991 roku wykazały, że ten ostatni był aktywny w tym czasie.

 

Pierwsze zdjęcie pokazywało coś w rodzaju krateru z płynącą lawą na obszarze 2,6 km². Na tym ostatnim ten sam otwór zmienił kształt, podwoił rozmiar i wypełnił się lawą. Problem polega na tym, że zdjęcia zostały zrobione pod różnymi kątami i nie można ich bezpośrednio porównać. Na podstawie dostępnych danych naukowcy przeprowadzili symulacje. Tylko kilka symulacji odpowiadało obrazom, co zdaniem naukowców wskazuje na aktywność wulkaniczną w czasie misji Magellana.

 

Dokładniejsze informacje o tym, co dzieje się na Wenus, pomogą w uzyskaniu VERITAS, który przy użyciu bardziej zaawansowanej technologii radarowej dostarczy szczegółowej, trójwymiarowej mapy powierzchni planety. Pojazd będzie również wyposażony w instrumenty zdolne do pomiaru jego pola grawitacyjnego w celu późniejszej analizy jego procesów wewnętrznych.

 

Dodaj komentarz

Podano szczegóły upadku asteroidy w kanale La Manche w lutym 2023

Europejska Agencja Kosmiczna oraz Centrum Mniejszych Planet Międzynarodowej Unii Astronomicznej podały ostatnio informację o upadku asteroidy na Ziemię. W dniu 12 lutego astronomowie odkryli obiekt kosmiczny o nazwie Sar2667, lecz już kilka godzin później spadł on na Ziemię w okolicy Francji. Ostatni przelot tego obiektu był widoczny niemal w całej Europie. Na całym świecie naukowcy otrzymali 61 raportów o kulach ognia z krajów takich jak Walia, Anglia, Francja, Belgia, Holandia i Niemcy.

 

 

Ponieważ obiekt miał tylko około metra średnicy, to nie stanowił zagrożenia dla Ziemi i jej mieszkańców. Otrzymał on już oficjalną nazwę 2023 CX1. Mimo to, niektóre fragmenty asteroidy mogły przetrwać i spaść gdzieś w okolicy wybrzeża na północ od Rouen w Normandii we Francji. To już siódmy przypadek odkrycia asteroidy tuż przed uderzeniem w Ziemię, ostatni miał miejsce w marcu 2022 r., kiedy asteroida wielkości lodówki uderzyła w Ziemię zaledwie dwie godziny po jej odkryciu.

 

Astronomowie na całym świecie obserwowali tą asteroidę przed upadkiem, aż stała się ona „niewidzialna”. Europejska Agencja Kosmiczna oceniła różne obserwacje asteroidy i stwierdziła, że ma ona 100% szans na zderzenie z Ziemią w kanale La Manche. Mimo to, ze względu na jej niewielki rozmiar, nie stanowiła ona poważnego zagrożenia dla Ziemi.

 

Upadek asteroidy na Ziemię jest przypomnieniem dla naukowców, że obiekty kosmiczne mogą stanowić zagrożenie dla naszej planety i ludzkości. Badanie ich oraz opracowywanie metod ich wykrywania i zapobiegania kolizjom z Ziemią jest bardzo ważne dla nauki i bezpieczeństwa ludzi. Jednym z narzędzi do tego celu jest Kosmiczny Teleskop Hubble'a, który może wykrywać asteroidy i śledzić ich ruch w kosmosie.

 

Ponadto, upadek asteroidy na Ziemię może być wykorzystany do badania składu obiektów kosmicznych i pochodzenia Układu Słonecznego. Analiza fragmentów asteroidy Sar2667, jeśli zostaną znalezione, może pomóc naukowcom w lepszym zrozumieniu pochodzenia Ziemi i jej środowiska w kosmosie.

Dodaj komentarz

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba przypadkowo odkrył nową asteroidę

Wielkość ciała niebieskiego jest porównywalna z rzymskim Koloseum. To najmniejszy obiekt kosmiczny znaleziony przez współczesny teleskop.

 

 

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba nie jest przeznaczony do poszukiwania asteroid, ale to nie znaczy, że ich nie widzi. Jego ostatnim znaleziskiem okazała się mała kosmiczna skała, wcześniej nieznany naukowcom. 

JWST

Nowa asteroida została zauważona przez przypadek. Stało się to podczas kalibracji jednego z przyrządów Webba – MIRI. Tak nazywa się instrument do badania głębi kosmosu w zakresie średniej podczerwieni. Jest w stanie rozróżnić dłuższe fale światła, których ludzkie oko nie widzi.

 

Naukowcy oszacowali rozmiar kosmicznej skały, a także dokładnie określili, gdzie się znajduje. Znajduje się w wewnętrznym obszarze głównego pasa planetoid. Jej orbita ma niewielkie nachylenie.

„Nasze wyniki pokazują, że nawet „nieudane” obserwacje Webba mogą być przydatne naukowo. Najważniejsze jest właściwe nastawienie i trochę szczęścia - mówi Thomas Muller, astronom z Instytutu Fizyki Pozaziemskiej. Maksa Plancka w Niemczech. „Niesamowita czułość instrumentów teleskopu pozwoliła zobaczyć ten około 100-metrowy obiekt w odległości ponad 100 milionów kilometrów od nas”.

Przypomnijmy, że najnowszy teleskop Jamesa Webba, wystrzelony w kosmos 25 grudnia 2021 roku, jest wyposażony w wiele instrumentów naukowych do badania obiektów kosmicznych, w tym, kamera bliskiej podczerwieni (kamera bliskiej podczerwieni), urządzenie do pracy w średnim zakresie promieniowania podczerwonego (ang. Mid-Infrared Instrument, MIRI), spektrograf bliskiej podczerwieni (NIRSpec), Fine Guidance Sensor (FGS), a także urządzenie obrazujące w zakresie bliskiej podczerwieni i spektrograf bez szczelin (Near InfraRed Imager and Slitless Spectrograph, NIRISS).

Dodaj komentarz

Odkryto dziwne wysokoenergetyczne promienie rentgenowskie pochodzące z Jowisza

Zaobserwowano, że Jowisz emituje promieniowanie rentgenowskie w zakresie fal o wysokiej energii. Pochodzące z zorzy polarnych gigantycznej planety i wykryte przez Kosmiczny Teleskop Kosmiczny NuSTAR X-ray, emisje są najbardziej energetycznym światłem emitowanym z dowolnej planety w Układzie Słonecznym innej niż Ziemia.

Odkrycie może rzucić światło na najpotężniejsze zorze polarne w Układzie Słonecznym i rozwiązać odwieczną zagadkę: dlaczego wspólny statek kosmiczny ESA-NASA Ulysses nie wykrył promieni rentgenowskich Jowisza przez prawie trzy dekady swojej działalności od 1990 do 2009 roku.

 

Zorze Jowisza to absolutnie niesamowite zjawisko. Na obu biegunach planetę otacza permanentna zorza polarna - niewidoczna dla naszych oczu, ale jarząca się jasno w falach ultrafioletowych. Regiony te były również obserwowane przez obserwatoria rentgenowskie Chandra i XMM-Newton emitujące niskoenergetyczne lub „miękkie” promienie rentgenowskie.

 

Naukowcy sądzili, że muszą istnieć wysokoenergetyczne lub „twarde” promienie rentgenowskie, wykraczające poza to, co te instrumenty mogą wykryć. Więc użyli NuSTAR, aby je znaleźć.

Zorze Jowisza są jednocześnie podobne i niepodobne do tych obserwowanych na Ziemi, które są tworzone przez cząstki pochodzące ze Słońca, zderzające się z polem magnetycznym Ziemi. Naładowane cząstki, takie jak protony i elektrony, przemieszczają się wzdłuż linii pola magnetycznego do biegunów, gdzie uderzają w górną warstwę atmosfery Ziemi i zderzają się z cząsteczkami atmosferycznymi. W wyniku jonizacji tych cząsteczek powstają niesamowite tańczące światła.

 

Na Jowiszu podstawowy mechanizm jest podobny, ale jest kilka różnic. Dzieje się tak, ponieważ cząstki nie są słoneczne, ale pochodzą z księżyca Jowisza Io, najbardziej wulkanicznego świata w Układzie Słonecznym. Emituje on stale dwutlenek siarki, który w wyniku złożonego oddziaływania grawitacyjnego z planetą natychmiast odparowuje, jonizuje i tworzy wokół gazowego giganta torus plazmy. Cząstki z tego torusa są wysyłane wzdłuż linii pola magnetycznego do biegunów i tak dalej.

 

Proces ten generuje miękkie promienie rentgenowskie, jak wcześniej odkryto. Odkryto twarde promienie rentgenowskie. Nie było to łatwe do wykrycia, ponieważ wysokoenergetyczne promienie rentgenowskie są w rzeczywistości dość słabe, ale to, jak twierdzą naukowcy, nie wyjaśnia, dlaczego Ulisses nie mógł ich wykryć. Ich zdaniem odpowiedź tkwi w metodzie generowania twardych promieni rentgenowskich.

 

Gdy elektrony przyspieszają wzdłuż linii pola magnetycznego Jowisza, z dużą prędkością wchodzą w atmosferę planety. Kiedy te elektrony znajdują się w pobliżu jąder atomowych i ich pól elektrycznych, są gwałtownie odchylane i spowalniane. Jednak zgodnie z prawem zachowania energii ich energia kinetyczna musi gdzieś iść, więc jest zamieniana na promieniowanie rentgenowskie.

 

Wyniki badań opublikowano w czasopiśmie Nature Astronomy.

Dodaj komentarz

Naukowcy z zaskoczeniem odkryli, że Księżyc rdzewieje!

Mars słynie ze swojej specyficznej barwy. Nie bez powodu nazywany jest Czerwoną Planetą - na jej powierzchni obecne jest żelazo, które w połączeniu z wodą i tlenem tworzy hematyt: formę rdzy. Naukowcy byli totalnie zaskoczeni, gdy rdzę odkryli również na powierzchni Księżyca.

 

W 2008 roku indyjska sonda Chandrayaan-1, wyposażona w instrument Moon Mineralogy Mapper (M3), odkryła lód wodny i wykonała mapę minerałów, obecnych na powierzchni Srebrnego Globu. Shuai Li, główny autor badania z Uniwersytetu Hawajskiego bardzo dokładnie przeanalizował dane przedstawiające obecność wody, która wchodzi w interakcje ze skałami tworząc różnorodne minerały. Instrument M3 wykrył ich widma, które ujawniły, że bieguny Księżyca mają zupełnie inny skład chemiczny od reszty.

 

Naukowiec postanowił skupić się na biegunowych widmach skał. Chociaż powierzchnia Księżyca jest bardzo bogata w skały zawierające żelazo, badacz odnalazł bliskie dopasowanie do widmowej sygnatury hematytu. Minerał ten jest formą tlenku żelaza, czyli rdzy, która powstaje, gdy żelazo jest wystawione na działanie tlenu i wody. Lecz skoro Księżyc nie zawiera ani tlenu, ani wody w stanie ciekłym, w jaki sposób mógłby rdzewieć?

 

Zjawisko to może mieć związek z wiatrem słonecznym, który bombarduje Ziemię i Księżyc wodorem. Pierwiastek ten utrudnia tworzenie się hematytu i jest tzw. reduktorem, czyli dodaje elektrony do materiałów, z którymi oddziałuje. Tymczasem żelazo do rdzewienia potrzebuje utleniacza, który usuwa elektrony. Ziemia posiada pole magnetyczne, które chroni ją przed wodorem - w przeciwieństwie do Księżyca.

 

Aby mieć pewność, że indyjska sonda Chandrayaan-1 faktycznie odkryła hematyt, naukowcy przekazali dane badaczom z laboratorium JPL agencji NASA. Po dokładnej analizie potwierdzono obecność hematytu na biegunach Księżyca. Naukowcy musieli więc ustalić jego pochodzenie, dlatego zaproponowali model, który może wyjaśniać, dlaczego Księżyc rdzewieje.

 

Badacze z Uniwersytetu Hawajskiego wskazują, że Księżyc nie posiada atmosfery, ale zawiera śladowe ilości tlenu, który pochodzi z Ziemi. Ziemskie pole magnetyczne biegnie za planetą. W 2007 roku japoński orbiter Kaguya odkrył, że tlen z górnych warstw atmosfery Ziemi może przemieszczać się na ogonie magnetyczny, oddalając się od Ziemi na odległość nawet 385 tysięcy kilometrów, czyli aż do Księżyca. Jest to zgodne z danymi z instrumentu M3, które wskazują, że na widocznej stronie Księżyca jest większa ilość hematytu niż na jego drugiej, niewidocznej stronie. Ponadto, Księżyc od miliardów lat oddala się od Ziemi, więc możliwe, że w przeszłości, większe ilości tlenu „przeskoczyły” z jednego ciała niebieskiego na drugie.

 

Naukowcy twierdzą również, że wodór powinien zapobiegać utlenianiu, jednak ogon magnetyczny Ziemi ma działanie pośredniczące - oprócz przenoszenia tlenu, w pewnych momentach cyklu orbitalnego księżyca może blokować ponad 99% wiatru słonecznego. Trzecia kwestia dotyczy wody. Badacze przypuszczają, że pył, który regularnie bombarduje Księżyc, może uwalniać cząsteczki wody z jego powierzchni i mieszać je z żelazem zawartym w glebie księżycowej. Ciepło powstałe w wyniku tego bombardowania może przyspieszyć utlenianie, a pył również może przenosić cząsteczki wody. W momencie gdy Księżyc jest chroniony przed wiatrem słonecznym i przy obecności tlenu, może nastąpić reakcja chemiczna, wytwarzająca rdzę.

 

Opracowany model nie daje odpowiedzi na wszystkie pytania, ale z pewnością jest to dobry początek dla zrozumienia reakcji zachodzących na Księżycu. Naukowcy uważają, że model może również wyjaśniać obecność hematytu na innych ciałach niebieskich, pozbawionych tlenu. Przyszłe misje kosmiczne, które planuje zorganizować agencja NASA, pozwolą nam dokładniej zbadać Księżyc i jego przeszłość.

 

Dodaj komentarz