Listopad 2021

Odkryto dwie supermasywne czarne dziury najbliższe Ziemi

Astronomowie zlokalizowali najbliższą względem Ziemi parę supermasywnych czarnych dziur. Obiekty te krążą wokół siebie po bardzo ciasnej orbicie, a w przyszłości nastąpi kolizja, w wyniku której powstanie jedna wielka czarna dziura.

 

 

Para supermasywnych czarnych dziur znajduje się około 89 milionów lat świetlnych od Ziemi w galaktyce NGC 7727 w konstelacji Wodnika. Jest to najbliższy Ziemi układ podwójny czarnych dziur. Dotychczasowy rekord odległości wynosił 470 milionów lat świetlnych.

 

Jak wynika z przeprowadzonych obserwacji, których dokonano z pomocą teleskopu VLT Europejskiego Obserwatorium Południowego (ESO), odległość pomiędzy tymi dwoma supermasywnymi czarnymi dziurami wynosi zaledwie 1600 lat świetlnych. Układ ten pobił zatem dwa rekordy. Z analizy wpływu tych dwóch obiektów na otoczenie wynika, że większa czarna dziura, która znajduje się dokładnie w jądrze NGC 7727 posiada masę niemal 154 miliony razy większą od Słońca, podczas gdy druga czarna dziura ma masę 6,4 miliona mas Słońca. Co więcej, badacze szacują, że supermasywne czarne dziury zderzą się ze sobą w ciągu następnych 250 milionów lat, a w wyniku kolizji powstanie monstrualna czarna dziura. 

Źródło: ESO/Voggel et al.

Astronomowie zdołali również po raz pierwszy obliczyć masę pary supermasywnych czarnych dziur. Było to możliwe dzięki odległości obiektów od Ziemi i instrumentowi Multi-Unit Spectroscopic Explorer (MUSE) w teleskopie VLT. Wyznaczając masy przy pomocy MUSE oraz używając dodatkowych danych z Kosmicznego Teleskopu Hubble’a, zespołowi udało się potwierdzić, że obiekty w NGC 7727 są faktycznie supermasywnymi czarnymi dziurami.

 

Pod koniec dekady Europejskie Obserwatorium Południowe planuje uruchomić Ekstremalnie Wielki Teleskop (ELT). Nowy instrument może zapoczątkować falę odkryć par supermasywnych czarnych dziur, które dziś są dla nas niewidoczne.

 

Dodaj komentarz

Naukowcy udowodnili, że Ziemia straciła 25% wody

Na początku swojej historii oceany Ziemi zawierały znacznie więcej wody niż obecnie. Nowe badania pokazują, że wodór z rozszczepionych cząsteczek wody uciekł w kosmos.

 

Chociaż woda pokrywa 70 procent powierzchni Ziemi, w rzeczywistości jest rzadką substancją, stanowiącą zaledwie 0,05 procent całkowitej masy Ziemi. Jednak pełni decydującą rolę w powstaniu życia na naszej planecie.

 

Bez wody Ziemia najprawdopodobniej byłaby martwą planetą. Jednak ilość wody na planecie nie zawsze była taka sama. Zespół badawczy z Duńskiego Muzeum Historii Naturalnej odkrył to, mierząc, jak zmieniał się w czasie stosunek izotopów wodoru w oceanach.

 

Woda, która pokrywała Ziemię u zarania dziejów, zawierała więcej lżejszego niż cięższego izotopu wodoru, znanego jako deuter, niż ma to miejsce obecnie. Badając, jak zmienił się stosunek tych izotopów, naukowcy byli w stanie ustalić, że w ciągu czterech miliardów lat ziemskie oceany straciły około 25% swojej pierwotnej masy!

Dodaj komentarz

Nocna strona Wenus zaskoczyła astronomów! Wszystkie modele idą do kosza

W 2017 roku astronomom udało się przeprowadzić szczegółowe badania nocnej strony jednej z najbardziej niebezpiecznych i niegościnnych planet Układu Słonecznego – Wenus. To co odkryto, zostało opisane w badaniu naukowym, opublikowanym pod koniec ubiegłego miesiąca.

 

Wenus to bardzo niebezpieczna planeta. Temperatura w niektórych jej rejonach sięga 480 °C. Ponadto, dochodzi tam do częstych opadów kwasu siarkowego, a ciśnienie na powierzchni tego ciała niebieskiego, jest równe głębinom ziemskich oceanów. Wenus jest również jedyną planetą, która krąży wokół gwiazdy w kierunku przeciwnym do obrotu innych planet.

Podczas gdy pełne okrążenie Słońca przez Wenus trwa 225 dni, obrót wokół własnej osi zajmuje tej planecie aż 243 dni. Dzięki tak powolnej rotacji, połowa planety otrzymuje ogromną dawkę ciepła i promieniowania słonecznego, a druga tonie w ciemnościach. Międzynarodowy zespół naukowców, korzystając z danych z sondy Venus Express należącej do ESA, odkrył niedawno zaskakujące różnice między dzienną i nocną stroną Wenus.

 

Po raz pierwszy w historii, astronomowie szczegółowo opisali nocną stronę tej planety, unikalne struktury chmur, a nawet tajemnicze przemieszczenia warstw atmosfery, które można było dostrzec jedynie w ciemności nocy. Nie obyło się bez komplikacji, ponieważ chmury można zobaczyć z orbity tylko przy użyciu promieniowania cieplnego. Kontrast na zdjęciach w podczerwieni był zbyt niski, aby naukowcy zdołali stworzyć dynamiczną mapę atmosfery. 

W rezultacie Venus Express wykonał setki zdjęć w podczerwieni na różnych długościach fal przy użyciu technologii Visible i spektrometru do obrazowania w podczerwieni (VIRTIS). Badacze, chcieli w ten sposób zbadać zjawisko znane jako "superrotacja". Mowa tu o niesamowitej właściwości Wenus, która polega na tym, że pomimo jej powolnego obrotu wokół własnej osi, wiatry w jej atmosferze wieją 60 razy szybciej niż na Ziemi.

 

Wcześniej zakładano, że superrotacja zachodzi równomiernie po dziennej i nocnej stronie planety. Jednak nowe badania wykazały, że nocna strona Wenus ma swoje własne unikalne formacje chmur i inną morfologię warstw chmur. Konsekwencje takiego odkrycia, były dość poważne i zmusiły naukowców do niemal całkowitego porzucenia wcześniejszych modeli atmosfery Wenus.

 

Dodaj komentarz

Superrozbłyski słoneczne, które mogą zniszczyć obce cywilizacje zdarzają się znacznie częściej niż sądzono

Naukowcy zidentyfikowali najpotężniejsze rozbłyski słoneczne ostatnich 10 tysięcy lat. Astrofizycy badający stężenie izotopu węgla C-14 w słojach drzew w Szwajcarii, Niemczech, Irlandii, Rosji i Stanach Zjednoczonych, odkrylu dwa nieznane wcześniej superrozbłyski słoneczne, które wystąpiły w 7176 i 5259 roku p.n.e. Artykuł na ten temat pojawi się w czasopiśmie Nature Communications. Jego preprint jest obecnie dostępny na stronie internetowej In Review.

 

Wzrost atmosferycznego C-14 o około 2%, przekracza wszystkie znane szczyty tego izotopu. Po uwzględnieniu zmian pola geomagnetycznego, są one porównywalne z największym znanym zdarzeniem tego rodzaju. Mowa tu o zjawisku z 775 roku n.e. znanym również jako zdarzenie Miyake lub zdarzenie Karola Wielkiego. Spowodowało ono największy i najszybszy wzrost w ilości tego izotopu, jaki kiedykolwiek zarejestrowano. Uważa się, że gwałtowny wzrost został spowodowany przez tak zwane ekstremalne słoneczne zdarzenie protonowe.

Te nieznane wcześniej kataklizmy, są precyzyjnie oznaczane czasowo, aby skorelować dane słojów drzew z rdzeniami lodowymi, dostarczając informacji o ekstremalnych zdarzeniach słonecznych z minionych epok. W tamtych czasach, na Ziemi żyły wyłącznie koczownicze plemiona łowców-zbieraczy, stopniowo ustępujące miejsca pierwszym osadom rolniczym. Brak jakiejkolwiek nowoczesnej technologii pozwolił im znosić rozbłyski słoneczne, baz większych problemów. Takim zdarzeniom, bez wątpienia towarzyszyły niezwykłe zorze polarne, obserwowane daleko na południe. 

 

Ludzkość doskonale zdaje sobie sprawę z zagrożenia idącego ze strony tarczy słonecznej. Mowa tu o tak zwanym zdarzeniu Carringtona z 1859 roku. Feralny rozbłysk słoneczny, spowodował potężną burzę geomagnetyczną, która objawiła się nie tylko niezwykłymi zorzami, ale także zwarciami elektrycznymi i spaleniem większości linii telegraficznych. Odkryte przez badaczy trzy nowe wydarzenia były znacznie silniejsze od kataklizmu jaki dotknął XIX wieczną ludzkosć. Jeśli taki incydent miałby miejsce dzisiaj, uzależnieni od współczesnej techniki ludzie, staliby się bezradni jak dzieci. Odbudowanie strat wywołanych takim zjawiskiem, mogłoby zająć dziesiątki lat.

 

Dodaj komentarz