Listopad 2013

Kometa C/2013 R1 Lovejoy znacznie zwiększyła swoją jasność

Kometa C/2013 R1 to nowe ciało niebieskie tego typu, które zostało wypatrzone przez Terrego Lovejoya. Ten australijski astronom amator wsławił się już odkryciem komety C/2011 W3, która należy do Grupy Kreutza.

 

Astronom ten ma szczęście do ciekawych ciał niebieskich. Wspomniana C/2011 W3 miała wyparować przy zbliżeniu do Słońca a tymczasem przeleciała prze koronę gwiazdy i poleciała w przestrzeń kosmiczną.

Nowa kometa Lovejoy, czyli C/2013 R1, gdy została wypatrzona miała magnitudę jasności +14,5. Obecnie zwiększyła ją do +7,5 a jej koma ma rozmiar 10 minut kątowych. Kometę można zobaczyć również amatorskimi teleskopami. Powinna wyglądać jak gromada kulista.

Obecnie kometa znajduje się w gwiazdozbiorze Raka, a 6 listopada dotrze do gromady otwartej M44. Peryhelium komety Lovejoy wystąpi w Boże Narodzenie, 25 grudnia 2013 roku. Oczekuje się, że kometa Lovejoy osiągnie wtedy jasność +6, czyli będzie widoczna gołym okiem w terenie podmiejskim, niezanieczyszczonym światłem.

 

 

Dodaj komentarz

Olbrzymi obłok wodoru pędzi w stronę Drogi Mlecznej

W przestrzeni kosmicznej występują często obłoki gazów, niektóre z nich mają nadaną sporą prędkość. W takich przypadkach mówimy o chmurze HVC ( High Velocity Cloud). Właśnie taka formacja zmierza w kierunku naszej Drogi Mlecznej.

 

Kolizja Galaktyki i tej chmury HVC zwanej tez od odkrywcy Chmurą Smitha, jest nieunikniona. Obiekt ten zbliża się do nas z prędkością 240 km/s i potrzebuje następnych 30 milionów lat, aby do niej dotrzeć. Naukowcy długo podejrzewali, że HVC mogą mieć znaczny udział w procesach gwiazdotwórczych. Nagłe wstrzyknięcie wodoru zapewne i w tym przypadku doprowadzi do powstawania nowych gwiazd.

 

Nie rozumiano jednak jak to możliwe, że obiekty takie jak chmury gazu są w stanie przedrzeć się przez zjonizowany gaz otaczający galaktyki niczym gigantyczny efekt halo. Okazało się, że jest dobre wytłumaczenie takiego zachowani8a się chmur o dużej prędkości.

 

Ostatnie ustalenia poczynione przez astronomów wskazują na to, że Chmura Smitha posiada na tyle silne pole magnetyczne, że uda jej się przedostać do dysku Galaktyki i zainicjować procesy gwiazdotwórcze. Wszelkie modele matematyczne mające na celu symulację takiego zdarzenie nie były w stanie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego taki HVC nie spłonie w tej swoistej galaktycznej atmosferze niczym meteor spadający na Ziemię. Odkrycie silnego pola magnetycznego emitowanego przez część takiego komponentu gazu daje pewne szanse na zrozumienie tego procesu.

Chmura Smitha, chmura dużej prędkości - źródło: Wikipedia

Specjaliści przyznają, że są zaskoczeni pochodzeniem tak silnego pola magnetycznego, ponieważ jest zbyt duże, aby istniało w tej formie, podczas gdy chmura wodoru się kształtowała. Zdaniem Alexa Hilla z Australia’s Commonwealth Scientific and Industrial Research Organization (CSIRO) obłok ten mógł się namagnesować podczas przemierzania halo Galaktyki.

 

Chmura Smitha jest unikalna, ponieważ jest to jedyny HVC, jaki znamy, który już wykazuje oznaki interakcji z Drogą Mleczną a nawet według niektórych rozpoczął proces łączenia się z Galaktyką. Zrozumienie zasad funkcjonowania i interakcji takich obłoków oraz ich kolizji z galaktykami jest kluczowe dla pojęcia procesów gwiazdotwórczych we Wszechświecie.

 

 

 

Dodaj komentarz

Kometa ISON zwiększyła swoją jasność i rozmiar komy

Oczekiwanie na kometę ISON wchodzi w kulminacyjną fazę. Obiekt, który miał być niemal kometą stulecia nie rozjaśniał się zgodnie z oczekiwaniami astronomów. Teraz jednak zaobserwowano zdecydowany wzrost jasności.

 

Jasność komety C/2012 S1 (ISON)  jest trzykrotnie mniejsza w stosunku do oczekiwanej wielkości biorąc jako podstawę do porównania opracowanie Minor Planet Center z Cambridge. Jednak coś zaczyna się zmieniać.

Kliknij aby zobaczyć animację

Obecne obserwacje wskazują na to, że magnituda jasności komety ISON osiąga już +9,2 a jej warkocz ma już 36 minut kątowych. Duże lornetki i małe teleskopy są już w stanie obserwować kometę o takiej jasności i wielkości. Jednak obecnie trzeba wstawać wczesnie rano i obserwować kometę przed wschodem Słońca w gwiazdozbiorze Lwa.

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Hybrydowe zaćmienie Słońca okazją do obserwacji korony słonecznej

Prawie dokładnie rok temu świadkiem całkowitego zaćmienia Słońca była Australia i Oceania. Tym razem zaćmienie będzie obserwowane w środkowej Afryce.

 

Zaćmienie, do którego dojdzie 3 listopada 2013 roku jest określane hybrydowym. Oznacza to, że Słońce w niektórych miejscach globu będzie przysłonięte całkowicie, a w innych tylko w części. Na południu Europy powinno się udać obejrzeć zaćmienie częściowe, a całkowite wystąpi między innymi w środkowej Afryce.

 

Sam moment pełnego przysłonięcia tarczy słonecznej będzie trwał jedynie 15 sekund. Astrofizycy nie są tym zrażeni i mają nadzieję na rejestrację materiału, który będzie można potem analizować w zaciszu laboratoriów. Właśnie z tego powodu do różnych krajów Afryki udało się bardzo wielu naukowców zajmujących się heliofizyką.  

 

Swoje obozowiska usytuowali oni w różnych miejscach na trasie przejścia cienia Księżyca. Zjawisko będzie można obserwować za pomocą transmisji internetowych jak ta poniższa, która będzie nadawana z Kenii. Transmisja zaczyna się o 12:45 czasu polskiego.

 

 

Dodaj komentarz

Układ Słoneczny mógł utracić w przeszłości piątą gazową planetę

Astronom David Nesvorny z Southwest Research Institute w Teksasie twierdzi, że Układ Słoneczny mógł utracić piątą dużą planetę typu gazowego, która została wystrzelona w głąb galaktyki w trakcie jakiegoś bliżej nieustalonego kosmicznego zamieszania.

<--break->

 

Obserwując zagęszczenia w Pasie Kuipera, pierścieniu asteroidów za Neptunem oraz studiując historyczne pozostałości kraterów na Księżycu, Nesvorny był w stanie powiązać kilka wskazówek na temat młodości naszego układu planetarnego. Odnalazł on dynamiczną niestabilność, która wydarzyła się około 600 milionów lat temu we wczesnej fazie istnienia Układu Słonecznego, która w znacznym stopniu wpłynęła na orbity gazowych gigantów i rozproszyła mniejsze obiekty. 

 

Niektóre przesunęły się do Pasa Kuipera a pozostałe przemieszczały się do wewnątrz powodując dużą ilość kolizji z planetami oraz księżycami w tym i naszym. Ale scenariusz tu nakreślony ma wadę. Powolna zmiana orbity Jowisza miałaby wielki wpływ na orbity planet skalistych. Ziemia mogłaby się nawet zderzyć z Marsem lub Wenus. Coś, zatem musiało się zmienić.

 

Współpracownicy naukowca zaproponowali sprytny sposób na obejście tego problemu sugerując, że zmiana orbity Jowisza mogła być gwałtowna, co wpłynęłoby znacznie bardziej na zewnętrzna część naszego układu niż na wewnętrzną. Mimo to symulacje komputerowe powtarzane wielokrotnie wciąż wskazywały, że gdyby tak się stało to i Uran i Neptun powinny wylecieć z systemu, czegoś wciąż brakowało.

 

Zwrócono się, więc ku koncepcji, że wczesny Układ Słoneczny miał nie cztery, ale pięć gazowych planet. Dopiero po dodaniu piątej symulacje zaskoczyły i udało się wytworzyć układ planet zbliżony do aktualnego. Możliwość wyrzucenia planety z układu planetarnego długo była możliwa tylko teoretycznie, ale niedawno odkryto wiele samotnych planet przemierzających przestrzeń kosmiczną a to uprawdopodabnia tą teorię i może wskazywać na to, że tego typu kosmiczne katapulty zdarzają się wszędzie we Wszechświecie.

 
 
Dodaj komentarz

Strony