Maj 2017

Odległa gwiazda zamieniła się w czarną dziurę bez eksplozji supernowej

Astronomowie odkryli, że w odległej galaktyce niespodziewanie zniknął czerwony nadolbrzym. Podczas poszukiwań nie udało się znaleźć żadnego śladu po gwieździe. Naukowcy twierdzą, że najprawdopodobniej mamy do czynienia z nieudaną supernową - gwiazdą, która bez eksplozji supernowej po prostu stała się czarną dziurą.

 

Czerwony nadolbrzym N6946-BH1 w galaktyce spiralnej NGC 6946, znanej również jako Galaktyka Fajerwerk, jest 25 razy masywniejszym ciałem niebieskim od naszego Słońca. Galaktyka ta znajduje się około 22 miliony lat świetlnych od Ziemi w gwiazdozbiorze Łabędzia.

 

Jeszcze w 2007 roku gwiazda wyglądała zupełnie normalnie, lecz dwa lata później przez okres kilku miesięcy stała się niezwykle jasna - emitowała ponad milion razy więcej światła od Słońca. Jednak w 2015 roku czerwony nadolbrzym po prostu zgasnął.

Źródło: NASA’s Goddard Space Flight Center/Katrina Jackson

Astronomowie rozpoczęli poszukiwania N6946-BH1 z pomocą Wielkiego Teleskopu Lornetkowego (LBT) oraz teleskopów kosmicznych Hubble'a i Spitzera. W miejscu gdzie powinien znajdować się czerwony nadolbrzym wykryto jedynie niewielkie ilości promieniowania podczerwonego. Badacze ostatecznie stwierdzili, że gwiazda najwyraźniej zamieniła się w czarną dziurę.

Źródło: NASA, ESA, and P. Jeffries (STScI)

"Zwykle uważa się, że gwiazda może zamienić się w czarną dziurę tylko gdy powstanie supernowa. Jeśli gwiazda nie eksploduje w formie supernowej a mimo to wciąż może stać się czarną dziurą, to może to wyjaśniać dlaczego nie obserwujemy supernowych z najbardziej masywnych gwiazd" - powiedział Christopher Kochanek z Ohio State University.

N6946-BH1 to prawdopodobnie jedyna nieudana supernowa, którą odnaleziono w ciągu 7 lat badań. Jednocześnie w tym czasie zaobserwowano 6 normalnych supernowych. Scott Adams szacuje, że nawet 30% masywnych gwiazd może zakończyć swoje życie bez supernowej.

 

Dodaj komentarz

NASA przełożyła datę misji zbadania planetoidy Psyche

Misja dogłębszego poznania jednej z większej planetoidy pasa głównego – Psyche odbędzie się rok wcześniej niż wcześniej planowano w 2022 r. Pozwoli to także szybszą podróż statku kosmicznego, by precyzyjnie zbadać Psyche o 4 lata wcześniej, niż wcześniej zakładano.

 

Psyche krąży dookoła Słońca. Znajduje się pomiędzy Marsem a Jowiszem. Dzięki jego składnikowi: metalowi niklowo-żelaznemu, naukowcy będą mogli bliżej przyjrzeć się zderzeniom kosmicznym, które tworzą planety.

 

Planetoida Psyche to dopiero 16 w hierarchii odkrytych planet, jednak będzie pierwszą w historii planetoidą pokrytą metalem, w przeciwieństwie do poprzedniczek obłożonych lodem lub powstałą z kamieni. Metalowy rdzeń asteroidy oznacza, że należała kiedyś do protoplanet lub dużego ciała materii, które obróciło się w planetę, a następnie przechodziło przez liczne kolizje, których skutkiem było pozostawienie jedynie metalicznego rdzenia.   

Po pewnym namyśle, NASA zwróciła się do zespołu odpowiedzialnego za misję odkrycia Psyche, by sprawdzić, czy możliwa jest rekonstrukcja statku kosmicznego, co wiązałoby się z przesunięciem daty rozpoczęcia misji i ustalono datę rozpoczęcia zadania o rok wcześniej niż wcześniej zakładano, czyli w 2022 r. Naukowcy doszli też do wniosku, że dzięki wsparciu Marsa w 2023 r. statek kosmiczny będzie aż o 4 lata szybciej na miejscu. 

"Największą zaletą jest świetna trajektoria, która sprawi, że dostaniemy się tam 2 razy szybciej, co jest bardziej opłacalne [...] Jesteśmy nadzyczaj podekscytowani, że NASA była w stanie dostosować się do nowej daty odpalenia statku. Świat zobaczy tę niesamowitą, metalową krainę o wiele wcześniej" - mówi kierownik zespołu naukowego Lindy Elkins-Tanton z Arizona State University w Tempe.  

Space Systems Loral (SSL) buduje statek kosmiczny Psyche dla misji i musiał zmienić w nim różne rzeczy, by zaopatrzyć się w nową, lepszą trajektorię. System panele słoneczne zmieniono z czterech płyt prostej konstrukcji rzędu do pięciu płyt o kształcie litery X, co sprawi, że statek dostanie energię potrzebną do poruszania się w szybszym tempie.

 

Dodaj komentarz

Gwiazda KIC 8462852 znów zaczęła tracić na jasności

Tajemnicza gwiazda KIC 8462852 stała się właśnie jeszcze bardziej tajemnicza. Już od 2011 roku mówi się o nietypowych spadkach jasności, które sięgały nawet 20%. Naukowcy wyrywają sobie włosy z głowy, ponieważ nie są w stanie zrozumieć i wyjaśnić pochodzenia tego zaskakującego zjawiska.

 

KIC 8462852 to gwiazda znajdująca się w konstelacji Łabędzia, odległa o około 1480 lat świetlnych. Już sama odległość praktycznie wyklucza teorię, która głosi, że za drastyczne spadki jasności gwiazdy może odpowiadać egzoplaneta - jej rozmiar musiałby być niewyobrażalnie wielki.

 

Istnieją bardziej i mniej racjonalne wyjaśnienia dla tego fenomenu. Te pierwsze zakładają, że wokół KIC 8462852 może znajdować się chmura pyłu lub rój komet, który skutecznie zasłania gwiazdę a my zwyczajnie widzimy to jako spadek jasności. Niestety ta nieregularność sprawia, że powyższe koncepcje raczej nie są trafne.

Gwiazda KIC 8462852 w podczerwieni i ultrafiolecie - źródło: Two Micron All Sky Survey (2MASS)

Spadki jasności KIC 8462852 mogą wynosić nawet 20% i trwać od kilku dni do kilku tygodni. Każda próba wyjaśnienia tego zjawiska kończy się niepowodzeniem. Naukowcy przyznają wprost, że nie wiedzą z czym właściwie mają do czynienia. Żeby było jeszcze ciekawiej - w ostatnich dniach znów zrobiło się głośno o tym obiekcie. Astronomowie donoszą, że jasność gwiazdy najwyraźniej znów zaczyna spadać.

 

Obserwatorium Fairborn w Arizonie potwierdziło, że od 18 maja zaobserwowano spadek jasności o 3%. Jest to stosunkowo mało, ale liczne obserwatoria, astronomowie oraz amatorzy z całego świata bacznie przyglądają się tej gwieździe. Naukowcy będą próbowali ustalić co jest przyczyną obecnego spadku jasności i mają nadzieję, że uda im się wreszcie rozwiązać tę łamigłówkę. Na pierwsze informacje oraz na rozwiązanie tej zagadki będziemy musieli cierpliwie poczekać.

 

Dodaj komentarz

Teleskop Hubble'a zdołał wykryć księżyc wielkiej planetoidy z grupy obiektów transneptunowych

2007 OR10 to robocze określenie największej planetoidy bez oficjalnej nazwy odkrytej, jak sugeruje jej nazwa w 2007 r. Niedawno, za pomocą teleskopu Hubble'a odkryto, że dookoła anonimowego ciała niebieskiego o średnicy między 1290 a 1528 km krąży księżyc.

 

Planetoida została odkryta w 2007 r. przez Mega Schwamba, byłego studenta, którego do badań astronomicznych zaszczepił wiedzę Mike Brown, naukowiec zajmujący się planetami karłowatymi. Jest ona jasna, zabarwiona na kolor czerwony i co ciekawe jest pokryta lodem. Planetoida 2007 OR10 to 3 lub 4 największy obiekt w Pasie Kuipera, zaraz za Plutonem, Eris i Makemake. Doszło jednak do wielu dyskusji na temat jej wielkości: Mike Brown umieszcza ją na 4 miejscu co do wielkości, podczas gdy inni uczeni są przekonani, że średnica 2007 OR10 jest większa od średnicy Makemake.  

OR10 ma bardzo małą prędkość obrotową, co sprawiało, że księżyc pozostawał w ukryciu podczas użycia teleskopu Hubble'a. Naturalny satelita jest duży pod względem wielkości planetoidy. Szacunkowo jego średnica wynosi między 240 a 400 km. Księżyc jest ćwierć razy mniejszy od wielkości OR 10. Podobna zależność zachodzi między Ziemią a naszym Księżycem

 

Dodaj komentarz

Odkryto egzoplanetę o gęstości styropianu

Międzynarodowy zespół astronomów dowodzony przez doktora Joushę Peppera, astronoma i profesora fizyki z Uniwersytetu Lehigh odkrył "puszystą" egzoplanetę oddaloną o 320 lat świetlnych od Ziemi. Nosi ona nazwę KELT-11b i orbituje dookoła jasnego podolbrzyma.

 

KELT-11b został odkryty przez teleskop KELT i należy zaliczyć go jako skrajnego gazowego olbrzyma, do którego należą też Jowisz i Saturn, jednak KELT-11b krąży ona bardzo blisko swojej gwiazdy, a pełny obrót dookoła niej trwa mniej niż 5 dni. 

Gwiazda dookoła której okraża KELT-11b jest szczególnie jasna, co pozwala na wykonanie dalszych, precyzyjnych pomiarów właściwości atmosfery egzoplanety i uczynienia jej "doskonałym stanowiskiem pomiarowym, by ocenić atmosfery innych planet". Gwiazda znana też jako HD 93396 zaczęła też używać swojego paliwa jądrowego i zaczęła ewoluować w czerwonego olbrzyma, więc nowo odkryta egzoplaneta zostanie przez nią wchłonięta w ciągu najbliższych 100 000 000 lat. 

"Planeta jest mocno rozdęta i pomimo, że jej masa to tylko 1/5 masy Jowisza, to jest od niego o 40% większa, co sprawia, że ma gęstość podobną do gęstości styropianu [...] Byliśmy naprawdę zaskoczeni niesłychaną gęstością tej planety. To naprawdę sporo, biorąc pod uwagę jej masę" – mówi Dr Pepper.

 

Dodaj komentarz

NASA opublikowała nowe, niezwykłe zdjęcia Jowisza

Pomimo większej uwagi poświęconej ostatnio Saturnowi i sondzie kosmicznej Cassini, która przelatywała niedawno ekstremalnie blisko między jego pierścieniami, inne kosmiczne aparaty również dostarczają wielu cennych zdjęć. Odpowiada za nie sonda kosmiczna Juno, dzięki której powstały wspaniałe fotografie największej planety Układu Słonecznego. NASA, właściciel sondy Juno, podzieliła się ze światem tymi niezwykłymi obrazami.  

Zdjęcia są zasługą bezzałogowej sondy kosmicznej o nazwie Juno, która również wysła na ZIemię robiące piorunujące wrażenie fotografie. NASA obecnie zachęca ludzi do pobierania nowych zdjęć Jowisza celem lekkiego przerobienia ich według własnego zamiaru. Następnie prace można umieścić na oficjalnej stronie sondy kosmicznej Juno. Jest też opcja zagłosowania na wybór miejsca, na które Juno ustawi obiektyw swojego aparatu i wykona kolejne zdjęcia.

Oto przykłady fotografii gazowego giganta, które docierają do naszej planety. Orócz zdjeć sonda Juno prowadzi też liczne eksperymenty i ma szansę zrobić dla eksploracji Jowisza tyle samo ile sonda Cassini zrobiła dlan poznania Saturna i jego fascynującego mini układu. Podobne znaleziska i niezwykłe księżyce, otaczają również Jowisza, a okres eksploracji Juno dopiero się rozpoczyna, zatem nawet gdy sonda Cassini w końcu zderzy się z Saturnem, astronomowie mają w okolicy wielkiej gazowej planety relatywnie nowoczesne instrumenty badawcze, któe powinny pozwolić zgłębić trochę jego tajemnic.

Źródło: NASA

 

 

 

Dodaj komentarz

W atmosferze odległego gorącego neptuna odnaleziono egzotyczne chmury i parę wodną

Odległy od nas o około 430 lat świetlnych gorący neptun HAT-P-26b, tj. gazowy olbrzym orbitujący blisko swojej gwiazdy macierzystej w gwiazdozbiorze Panny, może zawierać w swojej atmosferze egzotyczne chmury oraz parę wodną. Jej skład został przebadany na podstawie danych pozyskanych podczas obserwacji, dokonanych przez kosmiczne teleskopy Hubble’a i Spitzera.

 

Zdaniem naukowców z Uniwersytetu Exeter dowody sugerują, że atmosfera planety HAT-P-26b zawiera pokaźne ilości wodoru i helu. Ciało niebieskie prawdopodobnie posiada znacznie większe ilości tych pierwiastków niż Neptun i Uran. Podczas tranzytu gorącego neptuna na tle tarczy swojej gwiazdy macierzystej zidentyfikowano również inne molekuły w atmosferze. Jedna z nich to prawdopodobnie woda.

 

Naukowcy wykryli również obecność chmur, które mogą składać się z siarczku disodowego. Zbadano także jej poziom metaliczności, tj. zawartość pierwiastków cięższych od helu. Dla przykładu, Neptun i Uran posiadają metaliczność na poziomie 100 razy wyższym względem Słońca, zaś metaliczność znacznie większego Saturna i Jowisza względem Słońca jest większa tylko 10-krotnie. W przypadku egzoplanety HAT-P-26b, która jest niemal tak samo masywna jak Neptun, mówimy o metaliczności na poziomie Jowisza.

 

Dla badaczy jest to zaskakująca informacja. Ich zdaniem, metaliczność gorącego neptuna sugeruje, że planeta mogła się narodzić stosunkowo blisko swojej gwiazdy. Obserwacje odległych ciał niebieskich, takich jak HAT-P-26b, są dla naukowców dobrą okazją, aby zrozumieć w jaki sposób powstają egzoplanety i czym różnią się od planet, znajdujących się w Układzie Słonecznym.

 

Dodaj komentarz

Szybki Rozbłysk Radiowy - FRB 150215 - powiększył tajemnicę pochodzenia tych zjawisk

Przedstawiciele Holenderskiego Instytutu Radioastronomii poinformowali o wysiłkach jakie podjęto w celu zbadania tajemniczego szybkiego rozbłysku radiowego (FRB), emisji kosmicznej o wielkiej intensywności, który został zarejestrowany w obserwatorium Parkes w Australii, w lutym 2015 roku i został nazwany FRB 150215. Astronomowie nie byli w stanie wyjaśnić źródła tego dziwnego sygnału radiowego.

Szybki Rozbłysk Radiowy  - FRB 150215 - był dopiero 22 zjawiskiem tego typu odkrytym przez naszą naukę, a o istnieniu tego fenomenu wiemy od 10 lat. Mimo wielu miesięcy analiz nie udało się wskazać skąd pochodził ten rozbłysk. Ustalenie tego jest o tyle trudne, że tak do końca nie wiemy jak powstają te ogromne emisje radiowe, ani jakich procesów są skutkiem. Dlatego szuka się wszystkiego co może pozwolić na skorelowanie FRB z czymś jeszcze.

 

W swoim artykule, opublikowanym w arXiv, naukowcy stwierdzili, że mimo poszukiwań śladów czegokolwiek dodatkowego, czego ślady powinny pozostać po wyemitowaniu tak ogromnej emisji radiowej, jego źródło pozostaje nieznane. Tym razem jednak poszukiwania prowadzono na szczególnie zakrojoną skalę, bo za pomocą aż 11 teleskopów, przeszukujących przestrzeń w paśmie radiowym, optycznym , rentgenowskim , promieniowania gamma i neutrin. Jednak nie znaleziono niczego co mogło dać początek tak energetycznemu rozbłyskowi radiowemu.

 

Tajemnicy dodaje fakt, że biorąc pod uwagę kierunek w przestrzeni, z którego szła emisja rozbłysku FRB 150215, nie powinien być w ogóle wykrywalny z Ziemi. Aby do nas dotrzeć musiałby przejść przez niezwykle gęsty obszar Drogi Mlecznej, a na dodatek pole magnetyczne naszej Galaktyki powinno mieć wpływ na tą emisję, a najwyraźniej nie miało.  

Poziom intensywności rozbłysku FRB 150215 zmierzony przez urządzenia

Naukowcy analizując to kuriozum doszli do wniosku, że FRB prawdopodobnie podróżował przez jakąś "dziurę" w Drodze Mlecznej, która ułatwiła mu znalezienie się tam, gdzie teoretycznie być go nie powinno. Można powiedzieć, że odkrycie to mówi nam co nieco na temat specyfiki Drogi Mlecznej, ale bynajmniej nie przybliża to nas do rozwikłania tajemnicy Szybkich Rozbłysków Radiowych.

 

Bez wątpienia rozbłysk FRB 150215, zamiast rzucić nieco światła na swoją naturę, dodał więcej tajemnicy. Te niezwykłe zjawiska są tak trudne do wyjaśnienia, że niektórzy kwestionują, czy FRB na pewno powstają naturalnie i sugerują, że mogą to być jakieś relikty po obcych cywilizacjach, albo na przykład ich sposób porozumiewania się na dużych odległościach. Dopóki nauka nie przedstawi sensownych wyjaśnień można się spodziewać wielu rozmaitych, nawet tak kontrowersyjnych teorii.

 

 

 

Dodaj komentarz

NASA udostępniła film wykonany z perspektywy sondy Cassini

26 kwietnia sonda Cassini po raz pierwszy zanurkowała między Saturnem a pierścieniami tej planety. Był to prawdziwie przełomowy moment. Podczas tego przelotu, aparatura badawcza wykonała serię zdjęć, które posłużyły agencji NASA do zrobienia pierwszego filmu.

 

Podczas nurkowania, Cassini obniżyła swój lot do około 3 000 kilometrów nad powierzchnią chmur Saturna. Sonda obserwowała wielką szcześciokątną burzę, położoną w okolicach północnego bieguna i zmierzała w kierunku równika z prędkością 124 000 km/h.

Źródło: NASA/JPL-Caltech/Space Science Institute

Naukowcy z NASA wykorzystali zdjęcia, które powstały podczas jednogodzinnej obserwacji gdy Cassini obniżała swoją wysokość z 72 400 kilometrów do 6 700 kilometrów i zrobili pierwszy tego typu film.

Na zdjęciach nie udało się uchwycić bieguna południowego. Agencja NASA musiała obrócić sondę w taki sposób, aby wielka antena posłużyła jako tarcza przed cząsteczkami, które mogłyby doprowadzić do uszkodzenia sondy. Jednak podczas tego pierwszego przelotu udało się ustalić, że w strefie między Saturnem a pierścieniami nie ma praktycznie żadnego pyłu. Region ten nazwano Wielką Pustką. To oznacza, że podczas kolejnych przelotów sonda Cassini nie będzie musiała chować się za anteną i będzie mogła skupić się na obserwacji.

 

Dodaj komentarz

Teleskop kosmiczny nowej generacji JWST jest już prawie ukończony

Innowacyjny projekt polegajacy na wyniesieniu na orbitę nowoczesnego teleskopu James Webb Space Telescope - JWST - planowany jest od długiego czasu. Jedynym powodem, dla którego nie jest on jeszcze używany jest konieczność upewnienia się, że wszystkie systemy działają, aby nie dopuścić żadnego błędu, w stylu tego co spotkało Teleskop Hubble'a.

 

Ostatnia dekada była przełomowym czasem w procesie badania kosmosu i jego ostatecznej granicy. Dokonane odkrycia dostarczyły nam wielu ważnych odkryć naukowych z okolic naszej galaktyki, a także tym, co jest poza nią.

Teleskop JWST został tak nazwany na cześć Jamesa Webba, astronoma i drugiego administratora NASA. Ma to być formalnie następca teleskopu Hubble'a. Różnić się będzie od swojego poprzednika przede wszystkim możliwością prowadzenia obserwacji z wykorzystaniem podczerwieni. Zbudowany jest między innymi z 18 luster wykonanych z berylu. Zostały one zaprojektowane specjalnie, aby być w stanie uchwycić światło pierwszych galaktyk, które zostały uformowane we wczesnym wszechświecie. NASA skupia się obecnie na lustrach, sprawdzając ich wykonanie i działanie mechanizmów. Eksperci mają nadzieje, że pomogą one spoglądać wewnątrz obłoków pyłowych, gdzie powstają gwiazdy i systemy planetarne.

Ostatnie testy wynalazku w Goddard Space Center polegały na dokładnym sprawdzeniu, czy lustra nie zostaną udkształcone po locie na orbitę. Prawdopodobnie taka była przyczyna odkształcenia lustra w Hubble'u. NASA twierdzi, że lustra JWST są w świetnym stanie i wszystko idzie zgodnie z harmonogramem. Obecnie w planach jest przewóz teleskopu do Teksasu, zaplanowano kolejne testy, min. kriogeniczne. Dopiero potem urządzenie zostanie przetransportowane do Kaliforni, by dokonać ostatecznego montażu. 

 

 

Dodaj komentarz