Styczeń 2017

Czerwony karzeł może wywołać chaos w naszym Układzie Słonecznym

Od dłuższego czasu wiadomo, że czerwony karzeł Gliese 710, który znajduje się gwiazdozbiorze Węża około 64 lata świetlne od Ziemi, zmierza prosto w kierunku naszego Układu Słonecznego. Gwiazda może doprowadzić do sporego zamieszania i dokonać drastycznych zmian w orbitach wielu asteroid a część z nich może uderzyć w naszą planetę.

 

Zespół badawczy z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu postanowił obliczyć kiedy ten czerwony karzeł zawita do naszego Układu Słonecznego. Specjaliści skorzystali z danych, dostarczonych przez sondę kosmiczną Gaia, która przeznaczona jest do wykonania precyzyjnych pomiarów astrometrycznych.

 

Obliczenia, które pojawiły się na łamach czasopisma Astronomy & Astrophysics wskazują, że Gliese 710 porusza się z prędkością około 51 000 km/h. Czerwony karzeł dotrze do nas za około 1,35 miliona lat i zbliży się do Ziemi na odległość 77 dni świetlnych. Zatem ciało niebieskie nie zderzy się z naszą planetą, ale będzie przemieszczać się przez Obłok Oorta i z całą pewnością wywoła chaos. Asteroidy i komety zostaną wytrącone ze swojej orbity i niewielka część z nich może ewentualnie uderzyć w Ziemię.

 

Naukowcy zaznaczają, że ich pomiary mogą być niedokładne. Gliese 710 może znaleźć się od 40 do ponad 100 dni świetlnych od nas. Im bliżej Ziemi, tym większe zamieszanie w Układzie Słonecznym. Na szczęście, katastrofa tak wielkich rozmiarów nie nastąpi za naszego życia.

 

Dodaj komentarz

Astronomowie będą poszukiwać życia na najbliższej egzoplanecie

Dzięki ziemskiej technologii zdołaliśmy odkryć mnóstwo egzoplanet - odległych światów, które krążą wokół gwiazd, tak jak Ziemia robi to wokół Słońca. Lecz już wkrótce otrzymamy do dyspozycji potężne urządzenie, dzięki któremu będziemy mogli badać egzoplanety pod kątem występowania zaawansowanych cywilizacji pozaziemskich.

 

Prace nad Kosmicznym Teleskopem Jamesa Webba wreszcie dobiegły końca. W 2018 roku, urządzenie zostanie wyniesione w przestrzeń kosmiczną, skąd będziemy mogli prowadzić obserwacje. Teleskop ten jest 100 razy potężniejszy od Teleskopu Hubble'a i będzie obserwował Wszechświat w podczerwieni.

Źródło: NASA

Tymczasem astronomowie już zastanawiają się w jakim kierunku powinniśmy skierować nasz nowy teleskop. Chodzi oczywiście o poszukiwania życia pozaziemskiego. Interesującym dla naukowców obiektem jest egzoplaneta orbitująca wokół gwiazdy Wolf 1061, która znajduje się "tylko" 14 lat świetlnych od Ziemi.

 

Kandydatów jest wiele, lecz zgodnie z obecnymi założeniami, tylko egzoplaneta znajdująca się w odpowiedniej odległości od swojej gwiazdy macierzystej może podtrzymać życie. Musi być wystarczająco blisko, aby woda na tej planecie znajdowała się w stanie ciekłym, ale nie może być zbyt blisko ani zbyt daleko. Warunki na egzoplanecie muszą być umiarkowane, takie jak na naszej Ziemi.

Wizja artystyczna systemu Wolf 1061 - źródło: NASA

Tak się składa, że planeta skalista o nazwie Wolf 1061c może być pod tym względem idealna. Dogłębne badania, przeprowadzone przez astronomów z San Francisco State University wskazują, że to ciało niebieskie posiada nieco chaotyczną orbitę a dwie pozostałe egzoplanety wywierają na nią duży wpływ. Wolf 1061c raz znajduje się bliżej gwiazdy, raz oddala się od niej, ale znajduje się w tzw. strefie zamieszkania.

 

Spekuluje się, że ta egzoplaneta może przypominać naszą Wenus, lecz ze względu na jej orbitę, raz staje się bardzo gorąca, po czym nadchodzi globalne ochłodzenie. Zdaniem specjalistów, nie zmienia to faktu, że Wolf 1061c może być zamieszkana przez istoty, które w jakiś sposób zdołały przystosować się do tak radykalnych zmian.

 

Dodaj komentarz

25 lat temu odkryliśmy pierwszą egzoplanetę

Kiedyś wydawało się, że nasz Układ Słoneczny jest na swój sposób wyjątkowy. Lecz dzięki dogłębnym badaniom kosmosu zrozumieliśmy, że jesteśmy tylko kroplą w gigantycznym oceanie a jego rozmiarów nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Dokładnie 25 lat temu zaczęła się nasza przygoda z odkrywaniem obcych światów.

 

9 stycznia 1992 roku na łamach czasopisma Nature pojawił się artykuł, który ogłosił odkrycie pierwszych egzoplanet. Mowa o dwóch ciałach niebieskich, które orbitowały wokół szybko obracającego się pulsaru. Astronomowie Aleksander Wolszczan i Dale Frail potwierdzili istnienie planet poza naszym Układem Słonecznym, choć już wtedy przypuszczano, że obecność planet wokół innych, odległych gwiazd powinna być czymś powszechnym.

 

Wspomniany wcześniej pulsar, wokół którego odkryto pierwsze egzoplanety, posiada nazwę PSR B1257+12 (Lich), znajduje się w gwiazdozbiorze Panny około 2300 lat świetlnych od Ziemi. Astronomowie odkryli dwa odległe ciała niebieskie przy pomocy radioteleskopu z Obserwatorium Arecibo w Portoryko.

Planeta Phobetor, w tle pulsar Lich i pozostałe egzoplanety Poltergeist i Draugr - wizja artystyczna. Źródło: NASA/JPL-Caltech/R. Hurt (SSC)

Planety otrzymały nazwy B1257+12 c (Poltergeist) i PSR B1257+12 d (Phobetor) - pierwszy obiekt jest większy od naszej planety i posiada 4 razy większą masę, lecz jego okres orbitalny wynosi 66 dni. Natomiast Phobetor posiada podobną wielkość i masę a jeden rok trwa tam 98 dni. Dwa lata później, tj. w 1994 roku, Aleksander Wolszczan i Maciej Konacki odkryli, że w tym systemie znajduje się jeszcze jedna egzoplaneta. PSR B1257+12 b (Draugr) jest niezwykle mała, posiada masę dwukrotnie większą od Księżyca a jeden rok trwa tam jedynie 25 dni. 

 

Kolejny wielki krok w poszukiwaniach egzoplanet został poczyniony w 1995 roku. Michael Mayor i Didier Queloz odkryli 51 Pegasi b - był to pierwszy zaobserwowany przez nas tzw. gorący Jowisz i była to jednocześnie pierwsza odkryta przez naukowców egzoplaneta, która orbitowała wokół gwiazdy podobnej do Słońca.

Wizja artystyczna 51 Pegasi b - źródło: Debivort/Wikipedia/CC BY-SA 3.0

Ogromny wkład pracy w poszukiwaniach egzoplanet włożył Kosmiczny Teleskop Keplera. Dzięki temu urządzeniu potwierdziliśmy istnienie ponad 2,3 tysiąca kolejnych planet poza naszym Układem Słonecznym. Prowadzone obserwacje dały astronomom do zrozumienia, że wokół każdej gwiazdy w Drodze Mlecznej znajduje się przynajmniej jedna planeta. Galaktyka ta, według szacunków, posiada do 400 miliardów gwiazd, zatem biliony obcych światów oczekuje na ich odkrycie.

 

Dodaj komentarz

W 2022 roku, na niebie zobaczymy nowę czerwoną

Naukowcy, którzy dokonali stosownych obliczeń zapowiadają, że w 2022 roku zobaczymy na niebie rzadkie zjawisko. W wyniku połączenia się dwóch gwiazd nastąpi potężna eksplozja, zwana nową czerwoną.

 

Gwiazdy o których mowa znajdują się w gwiazdozbiorze Łabędzia. Jest to układ podwójny kontaktowy, czyli ciasny układ składający się z dwóch gwiazd, które dosłownie stykają się ze sobą. Ciała niebieskie orbitują wokół siebie, lecz odległość między nimi nieustannie się zmniejsza.

Przykład układu podwójnego kontaktowego. Wizja artystyczna układu VFTS 352 - źródło: ESO/L. Calçada

W wyniku połączenia się gwiazd, powstanie nowa, jeszcze większa gwiazda. Naukowcy już nadali jej nazwę - KIC 9832227. Nowy obiekt eksploduje a jego jasność zwiększy się 10.000-krotnie. Na niebie zobaczymy nowę czerwoną. Jak nazwa wskazuje, będzie ona emitowała czerwony kolor. Światło widzialne po nowie czerwonej wygasa bardzo powoli, ciemniejąc przez tygodnie, a nawet miesiące, po czym obiekt zaczyna emitować silne promieniowanie podczerwone.

 

Naukowcy przewidują eksplozję na podstawie obserwacji nowy czerwonej V1309 Scorpii. Wybuch miał miejsce w 2008 roku. Jednak zanim do niego doszło, dwie gwiazdy okrążały się nawzajem co około 36 godzin, aż nastąpiło zderzenie, a po nim zaobserwowano gwałtowny wzrost jasności.

 

Jeśli badacze nie pomylili się w swoich obliczeniach, już za 5 lat, może trochę wcześniej lub nieco później, na niebie zobaczymy ciekawe widowisko i nie będziemy do tego potrzebowali żadnego sprzętu. Czerwona nowa będzie widoczna gołym okiem nawet przez 6 miesięcy i szacuje się, że będzie tak jasna jak Gwiazda Polarna.

 

Dodaj komentarz

Odkryto pierwszy FRB, którego źródło jest znane

Po raz pierwszy w historii, udało się zlokalizować źródło szybkiego błysku radiowego FRB (Fast Radio Burst). Jest to tajemniczy fenomen pozagalaktyczny lub galaktyczny, którego przyczyny do dzisiaj pozostają nieznane. 

 

Szybkie błyski radiowe, FRB są znane astrofizykom dopiero od 10 lat, ale do dzisiaj nikt nie wie jak właściwie powstają. Do tej pory zaobserwowano jedynie 18 takich zjawisk, jednak sądzi się, że codziennie dochodzi do nas wiele takich sygnałów tylko nie potrafimy wszystkich wykryć. Źródła tych FRB, które wykryliśmy pozostawały dla nas niewiadome ze względu na krótki czas trwania zdarzenia, ale wydawało się, że pochodziły z wszystkich stron nieba jednocześnie. Wiadomo, że przeważnie zjawiska te trwają przez milisekundy, ale w tym krótkim czasie dochodzi do emisji o energii nawet 500 milionów słońc.

 

Tym bardziej należy docenić fakt, że w końcu udało się zlokalizować źródło pochodzenia FRB, co stanowi niezwykłą okazję do badań tego tajemniczego fenomenu astronomicznego. FRB 121102 pochodzi z karłowatej galaktyki znajdującej się 2,5 miliarda lat świetlnych od Ziemi. Udało się zlokalizować źródło, ponieważ w odróżnieniu od poprzednio zarejestrowanych błysków FRB, ten powtarzał się. Dzięki zespolonym w sieć, 27 teleskopom z Nowego Meksyku (Karl G. Jansky Very Large Array),oraz z Arecibo, wykryto w sumie aż 9 sygnałów z tego jednego źródła. To z pewnością czyni FRB 121102 wyjątkowym.

 

Gdy koordynaty wskazane przez astrofizyków sprawdzono w znajdującym się na Hawajach, optycznym obserwatorium Gemini, okazało się, że FRB 121102 dociera z ledwo widocznej galaktyki karłowatej o masie około 1% naszej Drogi Mlecznej. Powtarzalność sygnału wskazuje na to, że przynajmniej w tym przypadku nie było to zjawisko katastrofalne. Potwierdzono też ponad wszelką wątpliwość, że pochodzenie FRB może być pozagalaktyczne. Po pogłębionych badaniach dokonanych za pomocą europejskiej sieci radioteleskopów VLBI, zaproponowano hipotezę, że za sygnał radiowy może być odpowiedzialna supermasywna czarna dziura. Jednak nie spotyka się takich osobliwości w małych, ciemnych galaktykach. 

 

Zasugerowano zatem inne rozwiązanie zagadki proponując teorię, wedle której za powtarzalne sygnały FRB odpowiada aktywne jądro galaktyki, reagujące na emisje dżetów gazowych odparowujących bąble plazmy. Inna hipoteza zakłada, że za FRB odpowiadają gwiazdy neutronowe zwane magnetarami. Tylko, że zwykle emitują one promieniowanie gamma i rentgenowskie. Tak ogromne emisje energetyczne wydają się być poza ich zasięgiem. 

 

 

Dodaj komentarz

NASA udostępniła rzadkie zdjęcie Ziemi i Księżyca, wykonane na Marsie

Sonda kosmiczna Mars Reconnaissance Orbiter, przy pomocy kamery HiRise (High Resolution Imaging Science Experiment), uwieczniła niezwykły widok z Czerwonej Planety. Agencja NASA udostępniła zdjęcie, wykonane z odległości około 205 milionów kilometrów, które przedstawia Ziemię i Księżyc.

 

Poniższa fotografia jest połączeniem dwóch zdjęć, które najlepiej przedstawiają naszą planetę i naszego naturalnego satelitę, spośród czterech zestawów zdjęć, uchwyconych 20 listopada 2016 roku.

Źródło: NASA

Agencja NASA przyznała, że Księżyc został celowo rozjaśniony, gdyż był znacznie ciemniejszy od Ziemi i pozostałby praktycznie niezauważony. Jednak proporcje oraz odległość między dwoma ciałami niebieskimi została zachowana. Rdzawa plama na samym środku naszej planety to Australia.

 

Mars Reconnaissance Orbiter to sonda kosmiczna, wystrzelona przez NASA w sierpniu 2005 roku. Na marsjańskiej orbicie pojawiła się w marcu 2006 roku. Sonda zajmuje się przede wszystkim badaniem klimatu, atmosfery i wód podpowierzchniowych na Czerwonej Planecie, a także ma wytypować miejsca do lądowania przyszłych misji automatycznych oraz planowanych wypraw załogowych.

 

Dodaj komentarz

NASA ogłosiła dwie nowe misje kosmiczne. Zbada między innymi metaliczną planetoidę Psyche

NASA przedstawiła dwie nowe misje kosmiczne o nazwach Lucy i Psyche. W ramach programu Discovery, agencja chce zająć się szczegółowym badaniem planetoid. W najbliższych latach, zbadana zostanie między innymi metaliczna asteroida o nazwie (16) Psyche.

 

Misja Lucy skupi się na sześciu planetoidach trojańskich, czyli obiektach, które poruszają się po orbicie podobnej do tej, po której porusza się Jowisz. Przyszła sonda kosmiczna ma zbliżyć się do pierwszej asteroidy w 2025 roku i przez następne lata będzie "przeskakiwać" pomiędzy kolejnymi ciałami niebieskimi.

 

Z kolei misja o nazwie Psyche będzie wyjątkowo interesująca. NASA skupi się wyłącznie na planetoidzie (16) Psyche, bogatej w żelazo i nikiel. Nasze ziemskie sondy odwiedzały jak dotąd lodowe i skaliste ciała niebieskie, ale nie metaliczne.

 

Uważa się, że (16) Psyche jest zamarzniętym metalowym jądrem planety wielkości Marsa, która została zniszczona miliardy lat temu na skutek kolizji z innym ciałem niebieskim. Naukowcy zastanawiają się nad warunkami, jakie mogą panować na powierzchni tej asteroidy. Misja ta prawdopodobnie będzie miała duże znaczenie dla górnictwa kosmicznego. Sonda badawcza ma dotrzeć w jej pobliże w 2030 roku.

 

Dodaj komentarz

Sześciokątna burza na Saturnie oczami Cassini

Dzięki sondzie kosmicznej Cassini mamy okazję zobaczyć Saturna, jego pierścienie oraz księżyce z bliskiej odległości. Najnowsze zdjęcie przedstawia niezwykłą sześciokątną burzę, znajdującą się w okolicach północnego bieguna.

 

Słynna, heksagonalna burza saturiańska to niespotykane jak dotąd zjawisko w całym Układzie Słonecznym. Długość boku wynosi około 13 800 kilometrów i jest dłuższy niż średnica Ziemi. Sześciokątny układ chmur wykonuje rotacje - pełny obrót, według wyliczeń, trwa 10 godzin, 39 minut i 24 sekundy.

 

9 września 2016 roku, sonda Cassini wykonała kolejne zdjęcie północnego bieguna Saturna - tym razem z odległości około 1,2 miliona kilometra. Sześciokątna burza została przedstawiona w świetle słonecznym.

Dzięki misji kosmicznej, eksperci mogą zająć się badaniem struktury geometrycznej burzy i innych zjawisk pogodowych na północnej półkuli tej gazowej planety. Cassini będzie również zaopatrywać nas w kolejne zdjęcia z tego odległego świata.

 

Dodaj komentarz